Żona Witolda Pyrkosza w specjalnym domu opieki. Syn o stanie jej zdrowia

Witold Pyrkosz z drugą żoną doczekał się dwójki dzieci - syna Witolda i córki Katarzyny. Miał jeszcze syna Pawła z poprzedniego związku z Ewą Bilewską. Ostatnie lata życia spędził w Górze Kalwarii, gdzie został pochowany na miejscowym cmentarzu.

Niedawno jego postać powróciła do "M jak miłość" z okazji 25-lecia telenoweli TVP2. Produkcja ożywiła głos Pyrkosza dzięki sztucznej inteligencji. By tak się stało potrzebna była zgoda jego rodziny. Ta nie miała z tym problemu.

Odbyło się jedno spotkanie u mamy i rozmowa telefoniczna z siostrą. Zostałem wydelegowany przez obie panie, żeby się tym zająć od A do Z. Obie w pełni mi zaufały - mówi syn Pyrkosza w rozmowie z tvp.pl.

Okazuje się, że rodzina nie widziała jeszcze specjalnego odcinka z udziałem Witolda Pyrkosza. Nie zanosi się niestety by wdowa po aktorze go obejrzała.

Mama jest w specjalnym ośrodku, bo wymaga stałej opieki. Prawie rok temu złamała kość udową, która nie zrasta się, jak należy. Mama wymaga ciągłej opieki, rehabilitacji. Ma 82 lata i jej głowa też nie pracuje jak dawniej. Wkradła się niepamięć. Ja i siostra jesteśmy jedynymi członkami rodziny, których w pełni zawsze rozpoznaje - wyznał Witold Pyrkosz jr.

Syn legendarnego aktora nie był zachwycony, że ojciec zagra w telenoweli. Chodził jeszcze wtedy do liceum.

Wstydziłem się. I obawiałem się, że to wpłynie na moje życie. Popularność taty już i tak była dla mnie miażdżąca. Rola w telenoweli i "wyskakiwanie" w każdym domu z telewizora niemal codziennie, a nie od wielkiego dzwonu przy okazji emisji popularnego filmu, wydawały mi się przytłaczające. Obawiałem się pokpiwania kolegów w szkole - wyznał.

Na szczęście na obawach się skończyło. "M jak miłość" oraz wcześniejsza gra Pyrkosza w reklamie pewnej margaryny spowodowała, że rodzina mogła wykończyć dom pod Warszawą.

Dla nas była to kwota tak odklejona od jakiejkolwiek rzeczywistości, że wszyscy przestaliśmy mieć opory. Rodzice mieli wówczas ogromne potrzeby. Byli świeżo po wybudowaniu domu pod Warszawą, więc te pieniądze spadły im jak gwiazdka z nieba - dodał.

Witold nie poszedł w ślady znanego ojca i jest masażystą. - Od kilku lat prowadzę własny biznes – stworzyłem markę Pan Kobido. Zajmuję się szkoleniami i masażem twarzy w Polsce i za granicą. To moja pasja i źródło ogromnej satysfakcji - zakończył.