Dramatyczne wpisy matki pięcioraczków z Horyńca. Rzecznik Praw Dziecka reaguje
Dominika Clarke, matka jedenaściorga dzieci, w tym pięcioraczków, opublikowała w internecie dramatyczne wpisy, w których wyraża obawy o odebranie jej dzieci. Jak podaje "Fakt", sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Dziecka.
Życie Dominiki i Vincenta Clarke’a nabrało nowych barw w lutym 2023, kiedy to ich rodzina wzbogaciła się o pięcioro nowo narodzonych dzieci, zwiększając liczbę domowników.
Para, która już wcześniej wychowywała siedmioro dzieci, przywitała pięcioraczki, które przyszły na świat w 28. tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie. Rodzice wybrali dla nich imiona Charles Patrick, Henry James, Elizabeth May, Evangeline Rose i Arianna Daisy. Chociaż radość z narodzin była ogromna, rodzina doświadczyła również bólu po stracie jednego z niemowląt krótko po ich przybyciu na świat.
Po śmierci jednego z dzieci rodzina zdecydowała się na przeprowadzkę z Horyńca-Zdroju do Tajlandii, gdzie obecnie mieszka z jedenaściorgiem dzieci. Dominika Clarke regularnie dzieli się w mediach społecznościowych codziennością rodziny, opisując zarówno radości, jak i trudności, z jakimi się mierzą, w tym problemy zdrowotne dzieci i częste przeprowadzki.
Rosjanie zaskoczeni na Krymie. Moment ataku na lotnisko armii Putina
Jak podaje "Fakt", ostatnie wydarzenia sprawiły, że Dominika zaczęła publicznie wyrażać swoje obawy o przyszłość rodziny.
W jednym ze wpisów napisała: "Dziś wygraliście, hejterzy - wygraliście. Może mieliście rację - byłam naiwna, wierząc, że można żyć inaczej: spakować dobytek do jednej walizki i wyruszyć w świat, w którym ludzie się uśmiechają, a dzieci mają przestrzeń do rozwoju Świat, w którym naprawdę niewiele trzeba - kilka uśmiechów, kilka batów i dzień idzie dalej. Po raz pierwszy w życiu czuję na ramionach ogromny ciężar i myślę - chyba już nie dam rady. Codziennie walczę dla tych dzieci. Tańczę, robię z siebie głupka, śpiewam, piszę, wystawiam kawałek siebie, by zarobić dla nich, żeby miały to, co potrzebne" -ujawnia we wpisie Dominika Clarke.
Dominika ujawniła, że jedna z osób krytykujących jej rodzinę zgłosiła do polskich służb rzekome zaniedbania wobec dzieci. "Pani N próbuje zwerbować służby społeczne, by zabrać mi dzieci. Mówi, że są zaniedbane. A ja? Nie mam już sił, by to ciągnąć dalej -wygrałaś, złamałaś mnie, zniszczyłaś radość i chęć walki. Czekam zatem, że przyjadą, wejdą, zabiorą. A gdy będą je zabierać, chcę, żeby wiedzieli, że Gracie lubi się przytulać rano. Arianka kocha, kiedy mama drapie ją po plecach. Evie cały czas chce się tulić" - podkreśla.
Rzecznik praw dziecka interweniuje
Matka pięcioraczków poinformowała również, że otrzymała wiadomość od Rzecznika Praw Dziecka. "Drżącym palcem klikam w wiadomość. E-mail od instytucji. Rzecznik Praw dziecka. Zaszyfrowany, zimny, obcy. Trzeba dzwonić po hasło - ale dopiero od rana, od 8:15 polskiego czasu. Tutaj jest druga w nocy. Jedenaście godzin pustki przede mną" - pisze Dominika.
Rzeczniczka Praw Dziecka podjęła w przedmiotowej sprawie działania zgodne ze swoimi ustawowymi kompetencjami. Szanując dobro dzieci i ochronę ich prywatności Biuro RPD nie udziela szczegółowych informacji na temat indywidualnych spraw - potwierdziła Paulina Nowosielska z biura Rzecznika Praw Dziecka.
Dominika Clarke wyjaśniła, co znalazło się w piśmie od polskiego urzędu. Sprawa, która tyle emocji wywołała, rozwiązała się sama.
Okazało się, że to po prostu wiadomość o 'szkodliwości internetu' -wysłana w związku z licznymi donosami o rzekome zaniedbania w naszej rodzinie. Nie mam o to żalu. Uważam, że każdy urząd powinien reagować na zgłoszenia i to jest dobre - informuje we wpisie Dominika Clarke.