Nie żyje Paweł Gabor. 26-latek zmarł nagle
Tragiczne wieści. Nagle zmarł 26-letni aktor Paweł Gabor. "Jeszcze w grudniu zachwycił nas wszystkich rolą Grabca w 'Balladynie', a dziś pozostawia po sobie pustkę, której trudno będzie sprostać" - przekazał Lubuski Teatr w Zielonej Górze, z którym współpracował Gabor.
Paweł Gabor urodził się w 1998 roku w Bielsku-Białej. W 2024 roku ukończył natomiast Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi. Nieustannie doskonalił swoje umiejętności, by stawać się coraz lepszym aktorem.
Był niezwykle utalentowanym aktorem, który jeszcze w czasie studiów zagrał w trzech spektaklach dyplomowych (...). Jego debiut w Lubuskim Teatrze w roli Sancho Pansy w "Przygodach Don Kichota" i późniejsza rola w "Jestem ziarnkiem maku" sprawiły, że polubili go nasi najmłodsi widzowie, jednak to rola w "Balladynie" pozwoliła wielu z nas odkryć pełnię jego talentu - napisali pracownicy Lubuskiego Teatru.
Zaznaczyli jednocześnie, że Paweł Gabor był osobą życzliwą, z ogromną pasją do sztuki. Młody aktor uwielbiał śpiewać, a słuchanie muzyki było ważnym elementem jego codzienności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagadka wnętrza piramidy Cheopsa. Dziesiątki tajemniczych otworów
Czytaj także: Oto najwyższa para w Polsce. Razem mają 414 cm wzrostu
Zmarł Paweł Gabor. "Miał wyjątkowy gust"
Lubuski Teatr wspomina, że "zespół Pink Floyd zajmował w jego sercu szczególne miejsce, choć potrafił również zaskoczyć swoją sympatią do N.W.A".
Jego ulubionym aktorem był Robert De Niro, którego podziwiał od chwili, gdy zobaczył "Ojca chrzestnego 2". Miał wyjątkowy gust filmowy i serialowy - polecał takie tytuły jak "Breaking Bad", "The Wire" i "The Sopranos" - dowiadujemy się z pożegnalnego wpisu.
Łączymy się w bólu z jego rodziną, przyjaciółmi i wszystkimi, którzy mieli szczęście go poznać. Będzie nam go bardzo brakowało - podsumowano.