Rafał Dajbor, zdecydował się ujawnić traumatyczne doświadczenia związane z molestowaniem przez księdza Kazimierza Orzechowskiego. Jak podaje magazyn "Replika", aktor opisał swoje przeżycia, które miały miejsce w 2004 r., kiedy miał 23 lata i studiował aktorstwo oraz dziennikarstwo.
Kazimierz Orzechowski, urodzony w 1929 r. w Gdańsku, był znanym aktorem i księdzem. Jego kariera aktorska rozpoczęła się w latach 50., a później związał się z seminarium duchownym. W latach 90. zyskał popularność dzięki roli ks. Kazimierza Leskiego w telenoweli "Złotopolscy".
Rafał Dajbor przygotowując pracę magisterską o Orzechowskim, nawiązał z nim kontakt. Ksiądz zgodził się na współpracę, jednak podczas spotkań zdaniem pisarza dochodziło do nieodpowiednich zachowań seksualnych ze strony duchownego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak czytamy, Orzechowski miał regularnie próbować "podrywać" Dajbora, co aktor opisał jako molestowanie. Wówczas nie wiedział jeszcze, że duchowny jest gejem, którego wyoutował znany aktor Jerzy Nasierowski.
Ujawnianie nadużyć seksualnych często spotyka się dziś z komentarzami w rodzaju "trzeba było wtedy być odważnym". Tak? Miałem 23 lata, widziałem, jak nikt z mojego otoczenia nie reaguje na tę sytuację oburzeniem (...) Nie wyobrażałem sobie robić afery i musieć zmieniać temat pracy magisterskiej. Bo kiedy? I skąd wziąć na to siły? - tłumaczy.
Aktor "Pierwszej miłości" szokuje. Zdradził kulisy
Podczas spotkań Orzechowski miał witać Dajbora w nieodpowiednim stroju i zachowywać się w sposób naruszający granice osobiste. Dajbor wspomina, że ksiądz często łapał go za krocze, co było dla niego traumatycznym doświadczeniem.
Notorycznie witał mnie w drzwiach swojego pokoju odziany w t-shirt, rozpięty szlafrok i nic poza tym, a gdy podawałem mu rękę, oprócz uściśnięcia jej, pocierał moją dłonią o swojego członka. Czasami działał w "przeciwnym kierunku" – tzn. łapał mnie za krocze patrząc mi zalotnie w oczy i mówiąc przy tym "amen, amen" - czytamy w "Replice".
Przypomniał także sytuację, gdy ksiądz znany ze "Złotopolskich" się obnażył.
Kazimierz Orzechowski mieszkał w Skolimowie w pokoju tuż obok tarasu. Miał zwyczaj na balustradzie tarasu wietrzyć swoją pościel. Pamiętam sytuację, w której na owym tarasie spotkałem się z Marią Kaniewską (1911-2005), aktorką i reżyserką filmową, twórczynią m.in. "Szatana z siódmej klasy" i "Panienki z okienka", odpoczywającą na leżaku. Toczyliśmy jakąś pogawędkę, gdy na tarasie pojawił się Orzechowski. W koszulce i rozpiętym szlafroku, z penisem na wierzchu. I "odziany" w ten sposób podszedł do balustrady, poniżej pasa zasłonięty wiszącą pościelą. "Kaziu, Kaziu" – rozległo się z dołu wołanie pensjonariuszek. "Moje kochane, niech wam Pan Jezus da wszystko co najlepsze, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego amen" – natchnionym głosem pobłogosławił je Orzechowski, robiąc przy tym prawą dłonią w powietrzu znak krzyża, stojąc cały czas z obnażonym penisem. Co zrobiliśmy z Marią Kaniewską? Otóż oboje – dokładnie to samo: udawaliśmy, że nie widzimy tej żenującej sceny. Tak jakby łączyła nas niewypowiedziana i niepodpisana, a jednak wiążąca umowa nakazująca milczeć i udawać, że się nie widzi tego, co się widzi - czytamy w piśmie dla środowisk LGBT.
Dajbor zdecydował się opowiedzieć swoją historię, aby ujawnić nieznane dotąd aspekty życia Orzechowskiego. Jak podkreśla, jego celem jest przypomnienie postaci księdza, ale także zwrócenie uwagi na problem molestowania w środowisku artystycznym.
Rozczaruję wszystkich, którzy oczekują, iż teraz wyznam, że ksiądz Kazimierz Orzechowski mnie skrzywdził i wpłynął na moje życie. Nie wiem dlaczego – czy dlatego, że jako (niezdiagnozowany jeszcze wówczas) "Asperger" miałem ograniczony kontakt ze swoimi emocjami, czy dlatego, że jako pewny swojej orientacji heteroseksualista nigdy nie czułem obrzydzenia do męskiego ciała, było mi ono i jest po prostu obojętne, czy dlatego, że zawsze żyłem w otoczeniu starych ludzi (mój ojciec był od Orzechowskiego o rok starszy), więc stare ciało nie brzydziło mnie, czy też dlatego, że w małym stopniu traktowałem Orzechowskiego jako księdza, bo był dla mnie przede wszystkim aktorem – całe te jego umizgi po prostu mnie... bawiły - wyznał.
Aktor znany z wielu polskich seriali wspomniał także ostatnie spotkanie z ks. Orzechowskim.
Pracę magisterską obroniłem bez problemów. Księdza Orzechowskiego ostatni raz spotkałem na pogrzebie Witolda Grucy w 2009 r. Przywitaliśmy się. Mówił, że mnie poznaje, ale jego wzrok zdawał się tego już nie potwierdzać - napisał Dajbor.
Kazimierz Orzechowski zmarł 4 sierpnia 2019 r. w Domu Aktora Weterana w Skolimowie i spoczął na cmentarzu parafialnym w Konstancinie-Jeziornie w Kwaterze Aktorów.
Bywając na tym cmentarzu zapalam mu często znicz. Ale myślę nie tylko o nim - coraz częściej myślę o młodych mężczyznach, którzy mogli być ofiarami jego przemocy seksualnej - dodaje.
