Przypomnijmy, że w marcu tego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów rozstrzygnął spór między Piotrem Zeltem a Wydziałem ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który wystąpił z pozwem o zniesławienie i znieważenie Anny Michalskiej, ówczesnej rzeczniczki Straży Granicznej.
Wszystko zaczęło się od tego, że w listopadzie 2021 r., gdy w mediach huczało o kryzysie migracyjnym na polsko-białoruskiej granicy, aktor opublikował na Facebooku zdjęcie Michalskiej z podpisem: "Pani rzecznik Straży Granicznej, twarz bestialskich, bandyckich standardów państwa PiS".
Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu przez Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie w maju ubiegłego roku. Proces rozpoczął się w październiku ubiegłego roku. Ostatecznie sąd uznał, że aktor jest niewinny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zelt zdradza tajemnice. Były telefony
Wyrok nie jest prawomocny, jednak Zeltowi spadł duży kamień z serca. Jak oskarżenia poprzedniej władzy wpływały na pracę popularnego aktora?
Wiem, że były osoby, które dzwoniły do wszystkich warszawskich teatrów, z którymi współpracuję z prowokacyjnym pytaniem, czy zamierzają ze mną zakończyć współpracę. Na szczęście żaden z dyrektorów się temu nie poddał i nie ugiął - podkreśla w rozmowie z "Faktem" Zelt.
55-latek podkreśla, że nie jeżeli ktoś myślał, że tym sposobem zamknie mu usta, to jest w grubym błędzie. Dalej będzie zabierał głos w ważnych sprawach, niezależnie która partia będzie rządzić Polską.
Uważam, że każdy obywatel, i nie chodzi tu o mój zawód, każdy ma prawo krytykować. To jest wręcz powinność, by wytykać władzy, rządzącym, służbom ich niekompetencję, okrucieństwo, niespełnianie obietnic, działanie nie w porządku w stosunku do społeczeństwa. Ponieważ politycy, służby mundurowe to są ludzie wynajęci przez społeczeństwo. Oni są dla nas, a nie odwrotnie - dodaje.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.