Tubylcy czasem reagowali agresją. Rozbicki szczerze o "Afryka Express"

Nikodem Rozbicki z przyjacielem Pawłem Kurkowskim konkuruje o zwycięstwo w "Afryka Express". Dotychczas wyemitowano 2 odcinki, w których radzi sobie całkiem dobrze. Sam zainteresowany przestrzega jednak, że "w kamerze nie widać upływu czasu", a najtrudniej było im znaleźć darmowe noclegi.

Aktor przyznał, że czasem musiał zapukać nawet do 28 domostw, zanim udało mu się osiągnąć cel. Nie wszyscy mieszkańcy odwiedzanych wiosek (m.in. na terenie Tanzanii) reagowali na jego widok pozytywnie.

Zazwyczaj było to traktowane uśmiechem, ale zdarzały się też momenty, że ktoś delikatnie ocierał się o lekką agresję, że "nie róbcie sobie z nas jaj", "​co to ma znaczyć?", "wyłączcie te kamery" i tak dalej. Wszystko miało swoje plusy i minusy, mogliśmy biec z plecakami, być spoceni i brudni i nam to nie przeszkadzało, ale były momenty, kiedy rzeczywiście musieliśmy urzec tych, którzy mają nam pomóc, a mieliśmy słabe karty — wspominał w Newseria Lifestyle.

Nikodem Rozbicki dodał, że zdarzało mu się widzieć inne pary, które w przeciwieństwie do niego i Pawła Kurkowskiego umiały szybciej znaleźć sobie nocleg lub transport. Oni musieli poświęcić temu dużo więcej czasu.

Jak mijała kolejna godzina, a my dalej staliśmy w szczerym polu i nie mogliśmy złapać żadnego stopa, no to rzeczywiście to były na swój sposób trudne momenty. A jeszcze trudniejsze, jak raz na jakiś czas widzieliśmy inne pary, którym już się udało znaleźć transport — opowiadał.

Mimo różnic kulturowych i językowych oraz skromnych warunków sanitarnym całą przygodę w "Afryka Express" wspomina miło. Miał okazje, by zmierzyć się z "własnymi słabościami i limitem wytrzymałości".

Trudy i znoje to jest element naszego życia i myślę, że właśnie w tej takiej szkatułkowej opowieści, w tym formacie właśnie też się to przejawia. Ale nawet te ciężkie chwile już się dobrze zaczyna wspominać — podsumował.