Mateusz Kaluga
Mateusz Kaluga| 

49 ran na ciele. Zabójstwa aktora wciąż nie wyjaśniono

8

Dziś mijają 34 lata od tragicznej śmierci Leszka Kowalewskiego. Aktor znany był z filmu "Rejs". Jego ciało znaleziono w strasznym stanie. Policja ujawniła ponad 40 ran kłutych, które prawdopodobnie zostały zadane różnymi narzędziami. Okoliczności śmierci nie wyjaśniono do dziś.

49 ran na ciele. Zabójstwa aktora wciąż nie wyjaśniono
Marek Kowalewski zagrał w filmie "Rejs" (East News)

Leszek Kowalewski w 1970 roku zagrał w kultowej produkcji Marka Piwowskiego - "Rejs". Był nieśmiałym poetą. Tuż przed śmiercią przygotowywał się do kolejnej roli i to specjalnie do niej zapuścił brodę. Niestety, już jej nie zagrał.

Na co dzień żył z renty w związku z przebytą w dzieciństwie chorobą zapalenia opon mózgowych, miał wadę wzroku, zajmował się też rzeźbiarstwem w domowej pracowni oraz pisał wiersze.

Wszyscy znali go jako "Missisipi", bo na castingu do "Rejsu" zaśpiewał piosenkę Paula Robesona o tym tytule - donosi "Fakt".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Założył linie lotnicze. Czasem sam siada za sterami samolotów

Ciało Leszka Kowalewskiego było w bardzo złym stanie

10 sierpnia 1990 r. w Lesie Kabackim przypadkowi przechodnie znaleźli ciało mężczyzny. Zwłoki udało się zidentyfikować dzięki odciskom palców. Kowalewski był notowany w związku z kradzieżą. - Miał około 49 różnego rodzaju ran na całym ciele — mówił nadinspektor Bolesław Rokosz z Komendy Stołecznej Policji w programie dokumentalnym TVP "Listy gończe".

Jak ustaliła policja, dzień przed śmiercią bawił się w swoim ulubionym barze "Miodek", a potem ze znajomymi przeniósł się do okolicznej meliny. W mieszkaniu miało dojść do awantury między Leszkiem a znajomym Remkiem. Mężczyźni mieli się pobić o względy niejakiej Małgorzaty. Kowalewski ostatecznie został wyrzucony z imprezy, a Remek miał wyjść pół godziny po nim. I tu ślad się kończy. Nie wiadomo, gdzie potem poszedł Leszek - informuje portal.

Według śledczych zbrodni dokonano trzema różnymi narzędziami, w tym dłutem rzeźbiarskim. Do morderstwa doszło prawdopodobnie w innym miejscu, a ciało zostało przeniesione do lasu. Zmarły miał 2,5 promila alkoholu we krwi.

Leszek Kowalewski w chwili śmierci miał niespełna 44 lata. Sprawy nie wyjaśniono do tej pory. Jak ustalił "Fakt", wszyscy jego kompani z feralnej nocy już nie żyją.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić