"Klecha" nigdy nie trafił do kin. Kuberska wspomina, co działo się na planie
Film "Klecha" miał trafić do kin 6 lat temu, jednak jego debiut wciąż się opóźnia. Joanna Kuberska była jedną z aktorek zaproszonych do obsady. Podzieliła się swoimi wspomnieniami z planu.
Film "Klecha" miał być ambitnym projektem opowiadającym o księdzu Romanie Kotlarzu (w tej roli Mirosław Baka), jednej z kluczowych postaci radomskiego czerwca 1976 roku. Zdjęcia zakończono 7 lat temu, a budżet produkcji pochłonął 8 mln zł. Mimo to film nigdy nie trafił do kin.
Jak informowała "Gazeta Wyborcza", sąd ogłosił upadłość firmy V-Film, która była producentem. Część artystów nie dostała wynagrodzenia. Finansowanie projektu badała prokuratura, ale śledztwo umorzyła. W 2025 roku sąd nakazał je wznowić.
Joanna Kuberska, która miała okazję pracować na planie "Klechy" m.in. z Piotrem Fronczewski Danutą Stenką, Arturem Żmijewskim i Marcinem Bosakiem, podzieliła się swoimi wspomnieniami z 2018 roku. Podkreśliła, że nadal nie wiadomo, czy film trafi do kin — podejrzewa, że premiera może w ogóle się nie odbyć.
List miłosny Johna Lennona sprzedany. Jego cena zwala z nóg
No cóż, w naszym zawodzie bywa i tak. Nic nie jest pewne i nie można cieszyć się zbyt szybko. To, że wygrało się casting, dostało rolę, było się na planie, nadal o niczym nie świadczy. Ale jakie mamy wspomnienia z tego planu, to tylko my wiemy — napisała na Instagramie.
Aktorka wróciła pamięcią do zabawnych sytuacji, do których dochodziło podczas nagrań w Radomiu — gdy ze względu na upały "asfalt topił jej się pod stopami'", poszukiwała sukni ślubnej po całym mieście i wraz z innymi artystami nocowała w bazie w seminarium.
Kręciliśmy sceny z prawdziwą pielgrzymką idącą na Jasną Górę — i w sumie przez film przewinęło się 3000 statystów. Oglądaliśmy pełnię księżyca i przyszły sarenki. [...] Dla mnie ten projekt — mimo że można powiedzieć "niezrealizowany" — był pełen jedynych w swoim rodzaju spotkań — opisywała.
Kuberska na planie "Klechy" poznała Gogolewskiego i Chabiora
Joanna Kuberska dzięki pracy przy filmie "Klecha" poznała Ignacego Gogolewskiego, który zaskoczył ją tym, że wykupił wszystkie możliwe gazety w pobliskiej stacji benzynowej, bo "chciał być na czasie" oraz Janusza Chabiora, którego początkowo się wstydziła.
To było wspaniałe. Zresztą cały Ignacy Gogolewski taki był: ciepły, skromny, z uśmiechem do młodego pokolenia aktorów. I moje pierwsze spotkanie z Januszem Chabiorem — nawet nie myślałam, że kilka lat później będę miała okazję grać z nim na scenie. Bardzo się wtedy wstydziłam poprosić o wspólne zdjęcie — wspominała.