Nowy milioner ma 30 lat i pracuje jako specjalista zarządzania danymi klinicznymi. Tomasz Boruch mieszka w Warszawie, do której przeprowadził się w okresie studiów z rodzinnego Tarnowa. Studiował weterynarię w SGGW, jednak w zawodzie pracował niespełna rok.
Czytaj więcej: "Milionerzy". Urbański zadał ostatnie pytanie za milion
Finałowe pytanie Borucha brzmiało: "W jakiej cieśninie znajdują się dwie wyspy zwane wczorajszą i jutrzejszą, które dzielą niespełna cztery kilometry, ale aż 21 godzin różnicy czasu?" Chodziło o cieśninę Beringa. Mężczyzna domyślał się, jaka może być prawidłowa odpowiedź, jednak poprosił o pytanie do publiczności, która w 65% wskazała właśnie na wspomnianą cieśninę.
W długiej historii programu TVN niewielu udało się wygrać główną nagrodę. W 2010 roku zwyciężył Krzysztof Wójcik, osiem lat później Maria Romanek, w 2019 roku Kasia Kant-Wysocka. Dwa lata później Jacek Iwaszko, w 2022 roku Tomasz Orzechowski. W roku 2024 pieniądze wygrał jeszcze Mateusz Żaboklicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Milioner mówi o szczegółach występu
Tomasz Boruch w rozmowie z "Plejadą" podkreśla, że minęło sporo czasu zanim uwierzył w swoją wygraną. Odcinek nagrywany był dwa miesiące temu i przez ten czas nie mógł podzielić się z bliskimi nowiną ze względu na zapiski kontraktowe.
Zdradził, że do programu nie poszedł dla pieniędzy. - Występ był marzeniem od lat. Poszedłem się sprawdzić i zobaczyć, czy pytania, które będę dostawał, rzeczywiście da się rozkminić w logiczny sposób, nawet jeśli się nie ma odpowiedzi - opowiada "Plejadzie".
Boruch zdradził, że to było jego podejście do programu. Pierwszy raz nie był szczęśliwy, bo nie przeszedł eliminacji. Następnie do studia pojechał "na przypale", bo stwierdził, że na pewno mu się nie uda. - Hubert Urbański dodawał mi otuchy. Jeśli chodzi o pytania, to w mojej ocenie trafiły mi się wyjątkowo korzystne - twierdzi Boruch.
Stres i wielkie marzenia
Tomasz Boruch podkreśla, że choć mógł wyglądać na wyluzowanego, to było to dla niego trudne przeżycie. Ze stresu nic nie jadł i miał ściśnięty żołądek. Jak mówił "Plejadzie" nie obyło się bez wpadek, ale ostatecznie podejmował dobre decyzje.
Milioner zdradza "Plejadzie", że 12 pytanie początkowo trochę go przeraziło, ponieważ "było długie i trudniejsze od poprzedniego pytania za milion". Po analizie wariantów odpowiedzi i pomocy publiczności postanowił zaryzykować, co ostatecznie opłaciło się. Boruch zdradza, że nie przygotowywał się do teleturnieju, korzystał ze swojej wiedzy.
Na pewno chciałbym spłacić kredyt, który zaciągnąłem na mieszkanie. Część pieniędzy oczywiście chcę przeznaczyć albo na schronisko dla zwierzaków, albo na fundację zajmującą się zwierzętami. Chciałbym też kupić sobie rower, bo jeszcze nie mam go tutaj, w Warszawie, gdzie mieszkam od czasów studiów - zdradził w rozmowie z "Plejadą".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.