"Mieszkanie było zarobaczone, panował fetor". Smutny koniec Ireny Dziedzic
Irena Dziedzic, ikona polskiej telewizji, twórczyni i prowadząca pierwszego polskiego talk-show, zmarła dokładnie 7 lat temu — 5 listopada 2018 roku. Miała 93 lata. Okoliczności jej śmierci badała prokuratura, a warunki, w jakich mieszkała, były wstrząsające.
Dziennikarka zaczęła współpracę z TVP w 1956 roku. Szybko wspinała się po szczeblach kariery. Widzowie znają ją jako gospodynię "Tele-Echa", "Dziennika Telewizyjnego" i "Wywiadów z Ireną Dziedzic". Choć zawodowo osiągała sukcesy, w życiu prywatnym było ich dużo mniej.
Miała kilku partnerów, z niektórymi wdawała się w romanse (np. z Ignacym Gogolewskim, ówczesnym mężem Katarzyny Łaniewskiej). Ostatecznie zamieszkała sama, nie miała dzieci.
Po zakończeniu kariery w Telewizji Polskiej Irena Dziedzic żyła skromnie, utrzymując się głównie z emerytury wynoszącej — według doniesień mediów - 900 zł. Z czasem zaczęła mieć trudności z opłacaniem rachunków. Jej zadłużenie wciąż rosło.
Iwona Pavlović szczerze o finale i Tomku Karolaku. Czy jej zdaniem powinien odpaść?
Nie płaciła za prąd, za gaz. Miała długi, które sięgały setek tysięcy złotych — informował "Super Express", powołując się na przyjaciółkę prezenterki.
Z powodu trudnej sytuacji finansowej zdecydowała się na podpisanie umowy (tzw. odwróconej hipoteki) ze znajomym biznesmenem, który płacił jej 4,5 tys. zł miesięcznie w zamian za to, że po jej śmierci przejmie jej mieszkanie.
Zmarła 5 listopada 2018 roku. Przez ostatnie lata nie pojawiała się publicznie, przestała utrzymywać kontakty z dawnymi znajomymi. 93-latce doskwierało kruche zdrowie. Została znaleziona w swoim mieszkaniu na Saskiej Kępie w Warszawie.
Mieszkanie było brudne, zarobaczone, panował fetor, nie było ani jednej rzeczy nadającej się do ubrania. Naczynia były brudne, kuchenka gazowa uległa rozszczelnieniu i ulatniał się gaz — relacjonowała jedna z jej opiekunek w zeznaniach, do których dotarła PAP.
Sekcja zwłok Ireny Dziedzic
Po śmierci Ireny Dziedzic prokuratura zleciła sekcję zwłok i badania toksykologiczne, by sprawdzić, czy w jej zgonie nie brały udziału osoby trzecie. Wyniki wykazały, że w organizmie dziennikarki znajdowały się jedynie leki w ilościach typowych dla osób przyjmujących je zgodnie z zaleceniami lekarza.
Sekcja potwierdziła, że zmarła z przyczyn naturalnych, w wyniku przewlekłych chorób. Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Warszawa–Praga-Południe zostało umorzone 28 sierpnia 2020 roku, po przesłuchaniu przebywających na Ukrainie opiekunek spikerki. Wykazano, że zapewniły jej wystarczającą opiekę.