Paulina Lerch szerokiej publiczności była znana z udziału w dwóch emitowanych w TVN castingach do programu "Top model" (w 2011 i 2018 roku). Choć nie udało jej się zdobyć biletu do domu modelek, jej występ przed jurorami zapisał się w historii formatu.
O kobiecie, której udało się rozbawić całą Polskę, po latach znów zrobiło się głośno. Tym razem informacje w mediach były zupełnie inne. Charyzmatyczna uczestniczka została odnaleziona martwa w swoim domu w Będlewie. Obok niej policja odkryła ciało męża.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Decyzją rodziny małżonkowie nie zostaną pochowani razem. Pogrzeb jej męża Sławomira odbędzie się 13 września 200 km od grobu jego zmarłej partnerki. Najbliżsi i przyjaciele pożegnali ją na cmentarzu w Żorach w woj. lubuskim.
Z relacji "Super Expressu" wynika, że uczestnicy uroczystości postanowili przychylić się do próśb, które za życia w luźnych rozmowach usłyszeli od zmarłej. Zamiast żałobnych kreacji, na miejscu pojawili się w jaskrawych i kolorowych ubraniach. Przygotowali też inną niespodziankę.
Zgodnie z życzeniem Pauliny z "Top model" podczas pogrzebu nie było również wieńców pogrzebowych. Do rąk uczestników w zastępstwie trafiły balony. Wcześniej w trakcie modlitwy w kaplicy zacytowano w całości ulubiony wiersz nieboszczki pt. "Nic dwa razy" autorstwa Wisławy Szymborskiej.
Tajemnicza śmierć Pauliny z "Top model"
Śmierć 33-latki oraz jej męża nadal pozostaje tajemnicza i niewyjaśniona. Śledczy początkowo podejrzewali, że oboje zginęli z ran postrzałowych, ponieważ obok Sławomira leżał pistolet. Ta hipoteza została obalona.
Dalej nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się w willi we wsi Będlewo nieopodal Poznania. Trwają procedury mające potwierdzić któreś z innych założeń, wśród których jest również to o udziale osób trzecich.