Stanisław Brudny był aktywny zawodowo do końca życia. Energii 94-latkowi mogli pozazdrościć jego dużo młodsi koledzy po fachu. Aktor, który znany był z wielu filmów, seriali i spektakli teatralnych, zapadł widzom także jako mistrz dubbingu. Wystarczy wspomnieć chociażby "Gumisie", "Było sobie życie", "Jetsonów", "Smerfy" i "Aladyna".
Po raz ostatni Brudny zagrał na Dużej Scenie 6 stycznia 2025 roku w spektaklu "Berlin Alexanderplatz" w reżyserii Natalii Korczakowskiej w Teatrze Studio. Napisał o tym m.in. aktor Bartosz Porczyk.
W poniedziałek zagraliśmy ostatni spektakl. Patrzyłem na Niego z czułością, podziwem i przeczuciem (niestety) ostatniego spotkania. 🖤 ,,Dziękuję,że mnie tutaj przyjąłeś…’’ - powiedział do niego mój sceniczny bohater. Ucałowałem Stasia dłoń i grałem dalej. Dziękuję , że mogłem obcować z tym pięknym człowiekiem ucząc się od niego zawodu i życia - czytamy na Instagramie.
Związek Artystów Scen Polskich przekazał informację o pogrzebie aktora. Odbędzie się tak, jak tego chciał, w jego rodzinnym Pilźnie.
Pogrzeb aktora odbędzie się w sobotę 18 stycznia o godz. 12.00 w kościele pw. św. Jana Chrzciciela w Pilźnie (diecezja tarnowska w dekanacie Pilzno. adres: Lwowska 3, 39-220) - informuje ZASP.
Stanisław Brudny miał już przygotowaną trumnę
Mam nadzieję, że pochowają Cię tak jak chciałeś. W trumnie z desek, z drzewa, które zostało posadzone w dniu twoich urodzin, przez twojego stryja. A gdy je ścięto, cztery deski zostawiłeś sobie na trumnę. Niech tak się stanie🖤Spoczywaj w pokoju - poinformował o tym Marcin Bosak.
Kwestia pogrzebu Brudnego pojawiła się już w książce "To, co najważniejsze" autorstwa Remigiusza Grzeli.
Kiedy się urodziłem, brat mojej matki, który był wojskowym, zasadził za domem cztery jesiony. Rosły ze mną. Wyrosły olbrzymie. Kilka lat temu przez Pilzno przeszła nawałnica, która narobiła wiele szkód. Mimo to jesiony nie zostały naruszone, jednak w mieście została atmosfera strachu, że to się może powtórzyć i namówiono moją siostrę, aby jesiony ścięła. Uległa. Kiedy mnie zawiadomiła, powiedziałem, że czuję, jakby mi nogę albo rękę odjęła. Zdecydowałem, że drzewa nie mogą opuścić tego domu, chociaż były już ścięte. Całe drewno wykorzystałem na zrobienie sufitów, ścian, obudowałem nimi również dom z zewnątrz. Jedna z najpiękniejszych desek powieszona jest w izbie stolarskiej, wzdłuż całej ściany, ma pewnie jakieś pięć metrów, sama się patynuje. Wygląda jak obraz. Cztery deski zostawiłem na trumnę, dałem je do wyrytowania liści palmowych po bokach, bo w Pilźnie jest wielu rzemieślników-artystów. Zamówiłem u kowala uchwyty i tę trumnę trzymam w zakładzie stolarskim - przytoczył pisarz fragment książki na Facebooku.
Stanisław Brudny o swoim pogrzebie i trumnie
Piękna jest. Tylko stolarz mówił: "Panie, ale to ciężkie, kto to będzie niósł?". Ale to już nie jest mój problem. Pogrzeb ma być w Pilźnie? - zapytał Grzela. - Tak, bo tam jest grób rodzinny, żonę też tam przewiozłem. Bardzo ładny cmentarz.