Witajcie w krainie absurdów PRL-u, gdzie codzienność byłaby zbyt nużąca, gdyby nie szalone pomysły, jak pralka Frania, saturatory i nieodłączne kolejki do niczego. To czasy, gdy kupowanie prostego odkurzacza z lat 80. mogło przypominać skok ze spadochronem – adrenalina i brak pewności, czy "skok" zakończony będzie sukcesem.