Film "Diuna 2" pojawił się w kinach w zeszłym tygodniu i od razu zaliczył spektakularny sukces. Na ten moment to największa premiera kinowa tego roku. Mówi się nawet o wyprzedanych salach kinowych w środku nocy. Koszt najnowszej superprodukcji Denisa Villenueve'a zwrócił się zaledwie w kilka godzin. Od premiery zarobił już ponad 178,5 miliona dolarów.
Po premierze filmu została podana do wiadomości publicznej niesamowita historia prapremierowego pokazu drugiej części "Diuny". Okazało się, że przed oficjalną premierą do reżysera napisał fan sagi, który był na łożu śmierci. Jego ostatnim życzeniem było obejrzenie filmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj więcej: Ludzie mają dość. "Wychodzimy na ulicę, żeby nie zapomniano"
Realizacją życzenia pacjenta zajęła się fundacja L' Avant. Założycielka Josée Gagnon, opowiedziała o całej sytuacji w dniu premiery filmu (1 marca) na swoich mediach społecznościowych, a także w rozmowie z "The Washington Post".
Reżyser filmu, Denis Villeneuve i jego żona Tanya Lapointe, która jest producentką wykonawczą, byli "niezwykle poruszeni ostatnim życzeniem tego mężczyzny":
Powiedzieli mi: "To właśnie dla niego robimy filmy" – wspomina Gagnon.
Początkowo planowano przewieźć chorego mężczyznę samolotem do Montrealu lub Los Angeles, aby mógł obejrzeć film, lecz ostatecznie było to niemożliwe. Pacjent był już za słaby i umierał.
Czytaj również: Seria wybuchów w Warszawie. Co się dzieje? "To nie był incydent"
16 stycznia asystent reżysera wyruszył ze "ściśle tajną misją" do Quebecku. Zabrał laptop z filmem do sali chorego mężczyzny.
Był tak słaby, że myśleliśmy, że podczas oglądania filmu umrze – napisała Gagnon na Facebooku
Ostatecznie mężczyzna nie był w stanie obejrzeć pełnych 2 godzin i 46 minut filmu. W wywiadzie Gagnon wspominała, że "zobaczył tylko połowę filmu zanim musiał przestać". Pacjent zmarł kilka dni później.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo