Cudownie ocalony. 25. rocznica śmierci Władysława Szpilmana
Minęło dokładnie 25 lat od śmierci Władysława Szpilmana. Jego niesamowitą historię poznał cały świat za sprawą głośnego filmu Romana Polańskiego. Nie każdy jednak wie, że to właśnie Szpilman stworzył sygnał Polskiej Kroniki Filmowej, wymyślił Festiwal w Sopocie i odkrył talent Violetty Villas.
Władysław Szpilman był wybitnym pianistą i to właśnie wyjątkowy talent sprawił, że mężczyzna przeżył koszmarne realia II wojny światowej. Urodzony 5 grudnia 1911 roku, we wrześniu 1939 roku muzyk pracował na etacie w Polskim Radiu. Jeszcze 23 września Szpilman odgrywał na żywo recital utworów Chopina.
Jak się okazało, był to ostatni koncert "na żywo" w warszawskiej rozgłośni. Tego dnia o godz.15.15 z powodu braku prądu przerwano nadawanie. Kiedy utworzono warszawskie getto, wybitny pianista wciąż zarabiał na życie, grając.
Latem 1942 roku Władysław Szpilman dzięki pomocy znajomych uniknął deportacji do Treblinki i pracował przy sortowaniu mienia po Żydach. Po selekcji trafił z rodziną na Umschlagplatz, ale został rozpoznany i uratowany przez żydowskiego policjanta. Tego szczęścia nie mieli jego bliscy.
Pracował jako robotnik przymusowy, a w lutym 1943 roku z pomocą przyjaciół uciekł na stronę aryjską, gdzie ukrywał się do końca wojny. W czasie Powstania Warszawskiego samotnie przetrwał w ruinach dzięki pomocy niemieckiego oficera Wilma Hosenfelda, którego tożsamość ustalił dopiero po wojnie.
Tę historię poznał cały świat, za sprawą filmu "Pianista" Romana Polańskiego. Obraz z 2002 roku zdobył liczne nagrody, z trzema Oscarami na czele.
Władysław Szpilman po wojnie kontynuował karierę muzyka. Podobnie jak przed wojną, komponował piosenki estradowe, ale nie stronił również od muzyki poważnej. Ma na koncie ponad 500 utworów, w tym takie szlagiery jak: "Trzej przyjaciele z boiska", "Pójdę na stare miasto" czy "W małym kinie". Zasłynął również jako autor sygnału dźwiękowego Polskiej Kroniki Filmowej.
Odkrywca talentów i pomysłodawca festiwalu
To właśnie on był pomysłodawcą Festiwalu w Sopocie, a zainspirował się konkursem muzycznym w Pesaro koło Rimini, gdzie jurorował w trakcie jednej z edycji. Był również odkrywcą talentów wokalnych, by wspomnieć choćby Violettę Villas.
Piosenkarka, która naprawdę nazywała się... Czesława Cieślak, przyjęła swój pseudonim artystyczny, posłuchawszy sugestii Szpilmana.
Pianista, choć żydowskiego pochodzenia, często podkreślał, że przez całe życie czuł się bardziej Polakiem, aniżeli Żydem.
— Nie wypieram się wprawdzie swego pochodzenia — dowodem jest fakt, że nie zmieniłem mojego nazwiska. Brzmi, jak brzmiało. (...) Urodziłem się w Polsce, wychowałem się w niej, jest moją ojczyzną. Żyć mogę na całym świecie, ale umierać chcę w Polsce — mówił w ostatnim wywiadzie w życiu na łamach "Plus Minus".
Władysław Szpilman zmarł 6 lipca 2000 roku. Muzyk odszedł jako człowiek spełniony zawodowo i artystycznie, ale wielokrotnie wspominał ból, jaki czuł, mając świadomość, że cała jego rodzina została zamordowana w komorze gazowej. Po najbliższych nie zostało nawet śladu. Z całej familii Szpilmanów wojenny koszmar przeżył jedynie Władysław.