Schorowany Ozzy Osbourne. Na ostatni koncert legendy przyszły tłumy
Ozzy Osbourne pożegnał się z fanami podczas wyjątkowego koncertu. Muzyk walczy z chorobą Parkinsona, która systematycznie pozbawia go sprawności. 76-letni wokalista przez cały występ siedział, czasami głos mu się łamał, ale publiczność reagowała na każdy jego gest z dużym entuzjazmem.
Ozzy Osbourne i zespół Black Sabbath zakończyli imponującą karierę artystyczną z przytupem, dając – jak podkreślają sami muzycy – swój ostatni wspólny koncert w oryginalnym składzie przed 40 tysiącami fanów. Towarzyszyły im gwiazdy rocka, które w swojej muzyce czerpały inspiracje od pionierów heavy metalu.
Ozzy, który w grudniu skończy 77 lat, walczy z chorobą Parkinsona. Wokalista przez cały czas śpiewał, siedząc na czarnym tronie. Mimo siedzącej postawy klaskał, machał rękami i robił dziwaczne miny, zupełnie jak w latach świetności.
Koncert w rodzinnym mieście Ozzy’ego, Birmingham, zgromadził tłumy fanów, a w niektórych momentach schorowana legenda metalu wyraźnie nie kryła wzruszenia. Do publiczności na stadionie Villa Park powiedział:
Nawet nie wiecie, jak teraz się czuję. Dziękuję wam z głębi serca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
John Cena i Priyanka Chopra w "Sojusznikach"
Po raz pierwszy od 20 lat na scenie pojawili się wszyscy muzycy oryginalnego składu Black Sabbath. Występ uświetnili także inni rockowi giganci: Metallica, Guns N' Roses, Slayer, Ronnie Wood z Rolling Stones oraz Steven Tyler z Aerosmith.
Ozzy, ubrany w skórzany płaszcz i złotą opaskę ze swoim pseudonimem (naprawdę ma na imię John Michael), pojawił się na scenie, wjeżdżając na tronie, co wywołało wielki zachwyt wśród fanów.
Zawołał:
Jesteście gotowi? Niech szaleństwo się zacznie!
Publiczność reagowała niezwykle entuzjastycznie na każdy gest wokalisty. Schorowany Ozzy siedział przez cały czas, czasami łamał mu się głos, ale dla fanów nie miało to znaczenia. Sam wokalista również bawił się doskonale.
To niesamowite znów być na tej scenie. Nie macie pojęcia – powiedział do publiczności wyraźnie wzruszony muzyk.
Po odegraniu pięciu utworów z okresu jego solowej kariery, do Ozzy'ego dołączyli koledzy z Black Sabbath – gitarzysta Tony Iommi, basista i autor tekstów Geezer Butler oraz perkusista Bill Ward. Wspólnie zagrali cztery kolejne piosenki, kończąc występ klasykiem z 1970 roku, "Paranoid".
Ozzy Osbourne w grudniu skończy 77 lat. Przez lata nadużywał alkoholu i narkotyków, był uznawany za skandalistę i jednego z najbardziej kontrowersyjnych artystów. Muzyk wielokrotnie podkreślał, że pozbierał się życiowo dzięki żonie Sharon.
– Przez całe życie nazywano mnie głupkiem. Ona jedna tego nie robiła. To ona mnie wspierała. To ona zmotywowała mnie do działania. Jesteśmy najlepszym zespołem na świecie – mówił Ozzy w wywiadzie dla "Rolling Stone" w 2002 roku.