Śmierć DJ Hazela wstrząsnęła jego fanami i środowiskiem muzycznym. Znany muzyk miał zaledwie 44 lata, a majówkowy weekend spędził w trasie, udostępniając relacje z występów w mediach społecznościowych. Odwiedził m.in. Mielno i Gdynię. Kilka dni później nadeszła tragiczna wiadomość.
Czytaj także: Ciało w aucie. Media: To DJ Hazel
Ciało muzyka odkryto 7 maja w samochodzie zaparkowanym niedaleko jeziora w miejscowości Skępe (woj. kujawsko-pomorskie). Prokuratura i policja wyjaśniają, co właściwie się wydarzyło. Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", "nie ma mowy o tym, żeby do śmierci muzyka przyczyniły się osoby trzecie".
Ciało poszkodowanego znalazła jego partnerka, do której wcześniej wysłał pożegnalną wiadomość. Miał legalne pozwolenie na broń - usłyszeli dziennikarze bydgoskiej "Wyborczej" od policjantów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć DJ Hazela
Artysta był jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich DJ-ów i producentów muzyki klubowej. Początki jego kariery sięgały 1998 r. Występował nie tylko w klubach, ale i na największych festiwalach w Polsce. Miał liczne grono fanów.
DJ Hazel był właścicielem zajazdu Mihałufka (prowadził go właśnie w Skępem) i współzarządzał klubem Explosion.
W ubiegłym roku muzyk oświadczył się swojej partnerce.
Muzyka nas połączyła. Mój kochany przyjaciel, narzeczony, partner i nasz domowy bohater. Nikt i nic nie jest i nie będzie w stanie zastąpić nam Ciebie — fanom z*********o DJ-a, naszym dzieciom tatusia i wujka, wspaniałego przyjaciela i przede wszystkim mojego ukochanego narzeczonego - napisała kobieta w pożegnalnym poście.
Niektóre kluby oraz dyskoteki w Polsce w geście hołdu planują rozpocząć imprezy minutą ciszy.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Fakt"