Szef kuchni o jajecznicy za 67 zł. "Jest wolny rynek"
– Jest wolny rynek! (przynajmniej jeszcze...). Nikt nikomu nie może narzucać, ile ma w jego restauracji kosztować cokolwiek – podkreśla na Facebooku Aleksander Baron, ceniony szef kuchni, odnosząc się do osławionej zakopiańskiej jajecznicy za 67 zł. Zdaniem Barona, osoba, która opublikowała paragon z restauracji, "jest zwykłym pieniaczem".
Przy Krupówkach znajduje się restauracja, która serwuje klientom jajecznicę za 67 zł. Gdy jeden z gości opublikował w sieci "paragon grozy" za śniadanie w Księstwie Góralskim, w sieci zawrzało. Do sprawy odniósł się również główny zainteresowany - współwłaściciel lokalu, Wojciech Krzyściak.
Na łamach "Gazety Krakowskiej" stwierdził on m.in., że "Polska jest zakompleksiona i nie rozumie tej jajecznicy", a "pół kraju dyskutuje o 67 zł, w sumie to o drobnych pieniądzach". Zdaniem właściciela, danie powinno kosztować jeszcze więcej. Krzyściak podkreślił, że "takiego miejsca w Zakopanem nie ma", a na gości czeka "najwyższej klasy wystrój".
Szef kuchni komentuje: może kosztować nawet 670 zł
Teraz na temat osławionej jajecznicy z Zakopanego w obszernym poście na Facebooku wypowiedział się Aleksander Baron, znany szef kuchni. Jego zdaniem cena jajecznicy w Księstwie Góralskim nie powinna budzić oburzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nietypowe sceny na lotnisku. Turyści chwycili za telefony
Nie jadłem, więc nie wypowiem się, czy warto – ale w tym przypadku nie ma to żadnego znaczenia. Jest wolny rynek! (przynajmniej jeszcze...). Nikt nikomu nie może narzucać, ile ma w jego restauracji kosztować cokolwiek. Restaurator ma za to obowiązek opatrzyć ceną każde danie, tak żeby gość wiedział, za co płaci – i z tego, co widzę, wszystko jest czarno na białym – podkreśla Aleksander Baron.
W jego opinii "osoba, której cena nie pasowała, a mimo to zamówiła [jajecznicę] i sieje zamęt, jest zwykłym pieniaczem".
Nie wiem, jak wygląda miejsce, w którym biedny nieszczęśnik musiał ponieść takie koszty, ale wiem jedno: w wyjątkowym miejscu, wyjątkowo urządzonym – za co ktoś zapłacił prawdopodobnie bardzo duże pieniądze, być może ze świetną obsługą, dobrze dobranym zapachem, tak jak dobrze dobraną muzyką, pachnącym mydłem, dodatkowymi sanitariatami [...], dobrze zrobiona jajecznica może kosztować nawet 670 zł – jeśli tylko ktoś za nią tyle zapłaci! Ot wolny rynek! – kontynuuje szef kuchni.
Na naszą prośbę cenę jajecznicy skomentowała dziennikarka Katarzyna Bosacka i to do jej słów odniósł się Baron pod koniec wpisu.
67 zł za jajecznicę to gruba przesada, bo czy te jaja są ze złota? Z drugiej strony są restauracje celowo nastawione na klienta z grubym portfelem. Nie chcą tłoku, przypadkowych gości, wrzasków... Czekają właśnie na tych, którzy za luksus, brak ścisku i gwaru, dobrą obsługę, gotowi są zapłacić więcej - podkreśliła.
- Otóż jedno jajo ze złota musiałoby ważyć nieco ponad kilogram, czyli 36 uncji, a to koszt około 300 tys. polskich złotych. Nie mówię tego, by obalić retoryczność tego pytania, a uświadomić, jak niesamowitą rzeczą jest gęstość tego kruszcu - stwierdził szef.