Już dziś, 13 maja, odbędzie się pierwszy półfinał Eurowizji. Nie da się ukryć, że polscy widzowie w ostatnich latach nie wiązali wielkich nadziei z tym konkursem, a nasi reprezentanci radzili sobie... różnie. Na wielkie sukcesy niestety nie mogliśmy liczyć. Czy tym razem będzie inaczej?
Justyna Steczkowska zawalczy o finał Eurowizji i - zdaniem wielu internautów oraz komentatorów - ma realną szansę na to, by się do niego dostać. Reprezentantka Polski powróci na eurowizyjną scenę po 30 latach. Wystąpi z numerem drugim i wykona utwór "Gaja".
Czytaj także: Duchowny ostro o Eurowizji. Grzmi o upadku
Oczekiwania są spore. Przeglądając komentarze w mediach społecznościowych można dojść do wniosku, że Steczkowska ma wielu fanów. Gdy 11 maja zaprezentowała się na turkusowym dywanie, zebrała liczne komplementy od internautów. Komplementowali jednak głównie jej wygląd - figurę i stylizację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uwagę przykuł opinia Conchity Wurst, austriackiej drag queen, która zwyciężyła podczas Eurowizji w 2014 roku. Wurst zachwyciła się polską reprezentantką. "Mam obsesję" - napisała w komentarzu.
"Bogini z Polski"
O powrocie Steczkowskiej na scenę napisał m.in. grecki portal iefimerida.gr. "Jednym z wyróżniających się zgłoszeń w pierwszym półfinale jest reprezentacja Polski z Justyną Steczkowską. A to dlatego, że piosenkarka powraca na Eurowizję po 30 latach - podkreślono.
Przypomniano też, że w 1995 r. polska artystka wystąpiła z utworem "Sama" (niestety nie zdobyła wówczas uznania europejskiego jury i ostatecznie zajęła 18. miejsce).
"Od tego czasu Justyna wytyczyła sobie własną ścieżkę w branży muzycznej, wydając 19 albumów studyjnych, ponad 200 piosenek i występując na około 3 tys. koncertów" - podkreśla iefimerida.gr.
Czytaj także: Najstarsza uczestniczka Eurowizji 2024 pokazała się na scenie z półnagimi mężczyznami na szpilkach. To był show!
Na oficjalnym portalu Eurowizji Steczkowską opisano jako "boginię z Polski". Zauważono też, że była też jurorką programu The Voice of Poland, gdzie nazywano ją "Panią Profesor".
Steczkowska zebrała też pozytywne recenzje wśród eurowizyjnej społeczności i niektórych dziennikarzy. "Ona robi to wszystko, ale wygląda to tak, jakby to było dla niej łatwe. Ona robi te szalone wokalizy, a potem mówi: daj mi te skrzypce, chcę zagrać. Polsko, w tym roku zagrasz!" - podsumowała eurowizyjna dziennikarka Alesia Michelle, zachwycając się występem polskiej artystki.
Niestety William Lee Adams, założyciel Wiwibloggs i dziennikarz BBC, był zdecydowanie bardziej wybredny. Co prawda docenił to, jak wygląda polska artystka, ale zakpił z jej występu.
Musi popracować nad swoją wymową. Jeśli wciąż śpiewa po angielsku, to nie rozumiem. I znowu krzyczymy, i znowu poruszamy się, krzycząc! To jest dobre, brzmi naprawdę dobrze, musi jej się kręcić w głowie. Czasami brzmi, jak by ją coś bolało - mówił.
Bardziej przychylna była natomiast Suzanne Adams - dziennikarka, która od ośmiu lat relacjonuje Eurowizję. Jej zdaniem "Gaja" może znaleźć się w najlepszej piątce.
To nie tylko ich najlepsze show, ale też najlepsza polska piosenka, odkąd śledzę konkurs - oceniła Adams.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Źródło: iefimerida.gr, RMF 24, eurovision.tv, rozrywka.dorzeczy.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.