Marta Chomacka to uczestniczka polskiej edycji programu "MasterChef", emitowanego na stacji TVN. Wzięła udział w 12. sezonie programu, który rozpoczął się w 2023 roku.
Marta zyskała popularność dzięki swoim kulinarnym umiejętnościom i charyzmie. Jest znana z kreatywnego podejścia do gotowania, pasji do kuchni i determinacji w dążeniu do celów. Poza tym, wyróżniała się także swoim pozytywnym nastawieniem oraz umiejętnością radzenia sobie w trudnych kulinarnych wyzwaniach, które były częścią programu.
Wielu widzów kibicowało Marcie nie tylko ze względu na jej umiejętności, ale także dlatego, że emanowała autentycznością i szczerością. Marta Chomacka stała się tym samym inspiracją dla wielu osób, które marzą o rozwijaniu swoich kulinarnych umiejętności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uczestniczka programu "MasterChefa" miała wypadek
W ostatnich dniach Martyna Chomacka przeżyła poważny wypadek samochodowy, o którym zdecydowała się opowiedzieć na swoim profilu na Instagramie. Jak wynika z jej relacji, dramatyczne wydarzenia miały miejsce na autostradzie A2 w kierunku Poznania.
W czwartek, około godziny 14:00, auto, którym Martyna podróżowała wraz ze swoim partnerem Łukaszem oraz psem, zostało uderzone z pełną prędkością przez pojazd jadący za nimi. Kierowca, jak przyznał później policji, "zagapił się" i nie zdążył zahamować, co doprowadziło do kolizji. Samochód Martyny został zmiażdżony z przodu i z tyłu, jednak dzięki szybkiej reakcji Łukasza, który zdołał zapanować nad pojazdem, nie doszło do kolejnych zderzeń z innymi samochodami na drodze.
Przeżyliśmy ten wypadek cudem. Zadziałały wszystkie systemy, poduszki i kotary uruchomiły się od razu. Po wypadku zarówno samo auto zadzwoniło po pomoc, jak i mój telefon. Byłam w szoku że nagle ktoś do mnie mówi, i pyta o stan zdrowia. Lokalizacji nie musiałam podawać ani się nad tym zastanawiać. Naprawdę jestem pod wrażeniem współczesnej technologii - pisze na Instagramie Martyna Chomacka.
Chociaż zarówno Martyna, jak i Łukasz odnieśli obrażenia – siniaki, rany i ból mięśni, to oboje są wdzięczni, że wyszli z tego wypadku cało. Dzień po wypadku ból ciała był najbardziej dotkliwy, ale świadomość, że mogło być znacznie gorzej, pozwala im z większą ulgą patrzeć na to, co się wydarzyło.
Czytaj więcej: Balon spadł na Podlasiu. Dwie osoby zostały poważnie ranne.
"Pies praktycznie zawsze ginie przy takim uderzeniu"
Jednym z najbardziej poruszających aspektów tej historii jest fakt, że ich pies, Nori, również przetrwał wypadek, co strażacy uznali za cud.
Strażacy nie mogli uwierzyć, że wszyscy, razem z Nori wyszliśmy z wypadku żywi. Ona szczególnie. Powiedzieli nam, że pies praktycznie zawsze ginie przy takim uderzeniu. Nori uratowały pasy, którymi była przyjęta do swojego siedziska i auta. A pamiętam, że gdy Wam pokazałam jej łóżeczko to wiele osób się śmiało, że to przegięcie i fanaberie. Smutne jest to, wiele osób przypina siebie, swoje dzieci, ale zwierze to już jeździ jakkolwiek. Bo niby co ma się stać… - dodaje Chomacka.
Na koniec Martyna wyraziła również wdzięczność wobec producentów sprzętu, który uratował jej psa. Zwróciła uwagę na to, jak ważna jest jakość i przemyślany design akcesoriów dla zwierząt. Gdyby nie solidność produktów, finał wypadku mógłby być znacznie bardziej drastyczny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.