20 zł za takie coś. Książulo zweryfikował warszawski jarmark świąteczny
Książulo, czyli słynny youtuber Szymon Nyczke wybrał się na jarmark świąteczny pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Wybrał kilka serwowanych tam posiłków i podał ich ceny. Sprzedawany smalec nazwał "zwykłym pasztetem". Zrezygnował także z zakupu napoju, kiedy usłyszał, że kosztuje aż 50 zł.
Pod koniec listopada 2025 roku o Książulu mówiło się głównie z uwagi na jego domniemany konflikt z Wojkiem. Kompani, którzy wspólnie stworzyli wiele materiałów na YouTube, zasugerowali, że zaszło między nimi coś niedobrego, lecz szybko okazało się, że był to zwykły chwyt marketingowy i panowie zdementowali wszelkie plotki.
Najlepszym dowodem na zakończenie medialnej afery był wspólnie opublikowany film, a wcześniej zdjęcie w mediach społecznościowych prosto z jarmarku świątecznego spod Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Nyczke wybrał kilka serwowanych tam specjałów, ocenił ich smak i podał ceny.
Tiktokerka wywiozła z Biedronki pełen wózek. Pokazała, co kupiła
Książulo ocenił posiłki z jarmarku świątecznego w Warszawie
Pierwszym posiłkiem, który kupił Książulo była kanapka ze smalcem. Choć kanapka to dużo powiedziane, gdyż była to zwykła kromka posmarowana niewielką ilością smalcu, a na niej dwa plasterki ogórka kiszonego. Taki specjał kosztował 11 zł. "Smakuje jak pasztet, naprawdę. Gdzieś się zagubił taki smalcowy klimat" - powiedział Nyczke.
Kolejnym specjałem była kiełbasa z grilla, którą zajadał się Wojek. Posiłek musiał mu smakować, bo "wepchnął" sobie całą do ust - co było naturalnym "zagraniem" pod nagrywane wideo.
Jedzenie nie było jedynym punktem programu, gdyż później wzięli udział w zabawie, rzucając do kosza. "Trafiasz raz i wygrywasz" - powiedział pan za ladą. Nie dodał co się wygrywa, lecz prawdopodobnie chodziło o pluszowego misia. W tym momencie na nagraniu wyskoczył napis "50 zł".
Nie zabrakło także smażonego kawałka boczku za 10 zł. "Już widzę, że będzie straszny. Ledwo ciepły, dużo tego fatu (tłuszczu - przyp. red.)" - stwierdził. Kolejnym punktem programu była pita z kurczakiem. Za 35 zł. "Z gyrosem, frytkami, warzywami, sosem tzatziki. To, co mnie martwi to, że nie widziałem tutaj doner (mięso - przyp. red.). Nie widziałem tutaj grilla, mięso się nie kręci".
Książulo chciał także kupić kombuchę. Zrezygnował, kiedy usłyszał, że kosztuje ona 50 zł. Za podobną, lecz trochę wyższą kwotę (54 zł) kupił kanapkę z mięsem grillowanym. "Nie siedzi mi to" - ocenił. Z kolei 20 zł dał za specjał - jak stwierdził, grecki - i pokazał, jak wygląda.
Za miskę barszczu świątecznego zapłacił 25 zł. Nie przypadł mu jednak do gustu. "Ale słone. Sama sól. To w ogóle nie smakuje burakiem". Żurek z kawałkiem bułki kosztował tyle samo.