Pomimo tego, że Krzysztof Rutkowski stracił licencję detektywa, nadal chętnie angażuje się w sprawy kryminalne. Bez wątpienia, jego największym sukcesem było rozwikładnie tajemnicy śmierci małej Madzi z Sosnowca. Niestety, teraz na jaw wychodzą wstrząsające fakty. Portal Goniec.pl przygotował materiał obciążający samozwańczego detektywa. Głos zabrał również jego były współpracownik.
Krzysztof Rutkowski ma kłopoty. Były współpracownik zabrał głos
Pod koniec 2024 r. portal Goniec.pl opublikował materiał, któy bez wątpienia obciążał Krzysztofa Rutkowskiego poważnymi zarzutami. Autor reportażu, Daniel Arciszewski przyjrzał się m.in. sprawie o historii Aliny Pacyny, która przeznaczyła 15 tys. euro na znalezienie dowodów niewinności męża skazanego za zabójstwo. Działania Rutkowskiego miały nie przynieść żadnych efektów, a kontakt miał się urwać. Dziennikarzom portalu udało się skontaktować z "detektywem" aby usłyszeć jego wersję wydarzeń. Niestety, Rutkowski zareagował bardzo emocjonalnie.
Pan klepie jęzorem w tym momencie jak najęty i pan w ogóle nie wie o czym Pan mówi. Proszę Pana, Pan jest zwykłą sz***ą i łachudrą dziennikarstwa - obraził dziennikarza
Jakby tego było mało, Rutkowski zapowiedział pozew sądowy przeciwko portalowi. Jego zdaniem, Goniec.pl miał zniszczyć jego wizerunek i naruszyć dobre imię. Samozwańczy detektyw domaga się aż 10 mln zł. odszkodowania dla niego i dla jego biura. Portal jednak nie odpuszcza. 19 stycznia br. pojawiły się nowe informacje.
Goniec.pl dotarł do rzekomego byłego pracownika Rutkowskiego. Okazuje się, że atmosfera w biurze detektywistycznym pozostawiała wiele do życzenia. "Detektyw" miał też niesprawiedliwie traktować swoich klientów, wyłudzając od nich pieniądze.
Niejednokrotnie słyszałem kłamstwa, które pan Krzysztof przekazywał ludziom, po to, żeby sprawy były kończone w oczach klienta dobrze. […] Wprowadzał ludzi w błąd. To były takie bardzo przykre sytuacje, bo my wiemy, że sprawa mogła być prowadzona zupełnie inaczej, że można było zrobić coś dla tego klienta więcej. Ale nie, trzeba było sprawę kończyć, bo kolejne zlecenie było. […] Bardzo często po rozmowach z klientami, przychodził do nas i mówił "jeb*** kobieta, wymyśla sobie jakąś sprawę, że tak zrobimy, a nie inaczej". Często wyśmiewał ludzi. Nie miał szacunku do nikogo - wyznał były współpracownik
Jak było w rzeczywistości?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.