Po aresztowaniu za jazdę po alkoholu w czerwcu w Nowym Jorku, Justin Timberlake znalazł się na ustach wszystkich.
Fani 43-latka zaczęli analizować nagrania z koncertów, twierdząc, że gwiazdor występuje nietrzeźwy. I choć niektórzy bronili artysty, a część dziennikarzy podkreślało, że to pomówienia niepoparte dowodami, zła prasa mocno odbiła się na koncertowej frekwencji.
Jak podaje dziennik "The Sun", amerykańska trasa wokalisty nie wyprzedała się w całości, a najtańsze bilety można było dostać już od 9 dolarów za sztukę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Takie ceny proponował klub Rupp Arena w Kentucky, który sprzedawał bilety na występ gwiazdy w ramach trasy Forget Tomorrow World Tour. W podobnym przedziale cenowym wejście na występ Timberlake'a proponowały inne lokale w Stanach, choć pierwotnie bilety kosztowały 100 dolarów za sztukę.
Bliscy współpracownicy artysty obawiają się, że problemy z trasą koncertową w połączeniu z brakiem sukcesu komercyjnego najnowszego albumu Everything I Thought I Was mocno obciążają Justina.
A jak sytuacja wpłynie na zaplanowane w Polsce dwa koncerty Timberlake'a? Oba odbędą się w Tauron Arenie Kraków w dniach 26 i 27 lipca, a ceny biletów oscylują w granicach 500 złotych za sztukę.
Czy obecna sytuacja artysty wpłynie na obniżkę cen i frekwencję na koncertach? Osoba związana z produkcją polskich występów w rozmowie z o2.pl tłumaczy, że nic takiego nie wystąpi.
Powód? Bilety wyprzedały się dużo wcześniej przed całą aferą, ale i tak oczy świata skierowane będą w tym czasie na Kraków. Przesłuchanie w związku z jazdą pod wpływem zaplanowano na 27 lipca, gdy artysta zagra w krakowskiej Tauron Arenie.
Czytaj także: Weszli i złapali się za głowy. Zdjęcie z Podlasia
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.