"Chciałem, żeby rzucali mną o stolik". Do dużego projektu Netflixa przygotowali go członkowie GROM-u
Piotr Witkowski w rozmowie z nami opowiedział o przygotowaniach i pracy na planie serialu "Idź przodem, bracie", który od niemal miesiąca utrzymuje się w ścisłej czołówce Netflixa na całym świecie. Okazuje się, że sceny walki oraz kaskaderskie były dla niego - odtwórcy głównej roli - nie lada wyzwaniem. Zobaczcie nasz materiał wideo.
Piotr Witkowski odwiedził nasze studio, by opowiedzieć o pracy na planie serialu "Idź przodem, bracie", który od dnia premiery do dziś utrzymuje się w Top 10 Netflixa wielu krajów na całym świecie. Historia Oskara Gwiazdy podbiła serca widzów, a serial okazał się wielkim sukcesem, który zdobył uznanie wielu krytyków. Cały wywiad z Piotrem można znaleźć na dole artykułu.
Zobacz także: Jakub Żulczyk: "Marzy mi się TVP na kształt BBC"
Podczas rozmowy zapytaliśmy Piotra o okres przygotowawczy do serialu, który trwał aż 4 miesiące. Aktor musiał zdobyć wiele nowych umiejętności związanych ze sztukami walki, a przed wejściem na plan do trudnych scen przygotowywali go członkowie GROM-u. Jak sam przyznaje, podczas tych kilku miesięcy nauczył się naprawdę wielu rzeczy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piotr Witkowski o serialu "Idź przodem, bracie": "Szkolili nas chłopaki z GROM-u. Musiałem nauczyć się grapplingu"
Piotrek Wojtkowski, czyli chłopak, który odpowiadał za układanie choreografii (...) wymyślił, że Oskar ze wszystkich chłopaków, jeśli chodzi o skille fighterskie, jest najbardziej zaawansowany w grapplingowych sztukach walki. Musiałem się tego nauczyć, bo wcześniej trenowałem kickboxing, boks, karate, judo ale nigdy nie robiłem ju-jitsu. Dla mnie więc to było ciekawe, bo tego ruchu nie znałem (...) Okazuje się, że ci zawodnicy są nie tylko duzi i silni, ale są przede wszystkim rozciągnięci i na maksa dynamiczni - powiedział nam Piotr.
Piotr nie ukrywa też, że jest jednym z tych aktorów, którzy chcą sami grać jak najwięcej scen kaskaderskich, które są zapisane w scenariuszu dla jego bohatera, a w serialu "Idź przodem, bracie" było ich całe mnóstwo. Jak wiele musiał "oddać" do zagrania profesjonaliście?
Jeżeli Maciek Maciejewski (odpowiedzialny za koordynację kaskaderską - przyp. red.) albo produkcja mówi, że mam danej rzeczy nie robić, to tego nie robię. Przy tym projekcie mocno zrozumiałem też, że to nie chodzi o to, że ja nie mogę danej rzeczy zrobić, że to jest za trudne. Na przykład to, że ktoś mnie bierze i rzuci mną o stolik... to nie jest jakieś super trudne.
Okazuje się jednak, że najważniejsze jest bezpieczeństwo aktora i to właśnie musiał Piotr brać pod uwagę. Rzucanie aktorem o stolik mogło skończyć się fatalnie dla całej produkcji.
Chciałem, żeby mną rzucali o ten stolik. Były trzy stoliki specjalnie przygotowane i powiedzieli, że tak, będą rzucać mną o stolik. Jednak jak się okazało, pod stolikiem były mikro ładunki wybuchowe, żeby na pewno się rozpadł w momencie, kiedy kaskader padał na niego plecami. I jednak okazało się, że to jest obarczone za dużym ryzykiem tego, że coś się może wydarzyć. Już nie mówię o tym, że stracę oko czy słuch, bo to nie są tego rodzaju kwestie. Bardziej, że coś się rozetnie, przymroczy, rozetnie coś na twarzy... i produkcja ma problem. Kolejny przykład to spadanie z balkonu na schody - od razu wiadomo, że nie mogę takiej rzeczy zrobić. Nie mam bowiem do tego ani przeszkolenia, ani to by nic nie dało. W momencie, kiedy wiesz, że jest szeroki kadr i widzisz sylwetkę spadającą... to naprawdę nie ma o co walczyć - dodał Piotr.
A które sceny były dla niego najtrudniejsze do zagrania? I czy spodziewał się takiego sukcesu seriale? Na te, i wiele innych pytań, odpowiedzi również znajdziecie w naszym materiale wideo.
Zobaczcie też nasz cały wywiad z Piotrem Witkowskim:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo