"Gulczas" spędził w domu Wielkiego Brata aż 85 dni. Dopiero wtedy wraz z Alicją Walczak został nominowany do opuszczenia willi. Z tego pojedynku nie udało mu się wyjść zwycięsko i zakończył udział w reality-show na szóstym miejscu.
Jego romans ze światem show-biznesu trwał jednak dalej. Stał się celebrytą, udzielał wywiadów i pojawiał się w różnych programach. Wydał nawet książkę pt. "Tajemnice domu w Sękocinie", w której zdradził kilka smaczków dotyczących życia w zamknięciu pod całodobowym nadzorem kamer.
Piotr Gulczyński razem z innymi domownikami zagrał też w komedii pod wymownym tytułem "Gulczas, a jak myślisz". Choć fani tłumnie ruszyli do kin, film do dziś pozostaje jednym z najniżej ocenianych na platformie Filmweb. To jednak nie przeszkodziło gwiazdorowi, by kontynuować karierę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po pewnym czasie "Gulczas" zdecydował, że nie będzie podzielał losu Manueli Michalak, czy Klaudiusza Sevkocića i podjął decyzję, by unikać blasku fleszy. Skupił się na doglądaniu swojego klubu motocyklowego "Black Rider MC". Zmiany nastały także w jego życiu prywatnym. 8 lat po występach w "Big Brotherze" po raz drugi stanął na ślubnym kobiercu.
Z żoną wychowuje 12-letnią córkę, ale ma dobre relacje także z 25-letnim synem Igorem — owocem jego pierwszego małżeństwa. Piotr Gulczyński ma 56 lat, ale zdaniem wielbicieli nie zmienił się w ogóle. Też odnosicie takie wrażenie?
Fatalna pomyłka mediów. Piotra Gulczyńskiego nazwano gangsterem
Ubiegłego roku charyzmatyczny bohater "Big Brothera" nie zapamięta dobrze. Wydarzyło się wówczas coś, co znacząco wpłynęło na jego — nieskazitelny dotąd — wizerunek. Media obiegła informacja, jakoby był on zatrzymany za udział w przestępczym "gangu obcinaczy palców".
Sensacyjne wieści były sporym zaskoczeniem nie tyle dla opinii publicznej, ile dla... samego zainteresowanego. Okazało się, że osądzono go bezpodstawnie jedynie na podstawie tego, że nazywał się tak samo, jak gangster aresztowany za napad na konwojentów w Wólce Kłosowskiej.
Co ciekawe, przestępca używał takiego samego pseudonimu. To doprowadziło do pomyłki, która odbiła się nie tylko na niewinnym celebrycie, ale także jego rodzinie.
Ja mam luz do życia, ale ta historia żyła swoim życiem – wśród klientów żony, dalszej rodziny, szkole. Ta łatka gangstera się do mnie przykleiła — komentował w "Rzeczpospolitej".