Katarzyna Dowbor po przepracowaniu na etacie ponad 30 lat w 2022 roku złożyła dokumenty emerytalne. Jak sama kilkakrotnie podkreślała, nie narzeka na wysokość swojej emerytury. Prezenterka "Pytania na śniadanie" dostaje "na rękę" około 4 tys. zł.
Dowbor nie rozumie innych artystów, którzy w mediach żalą się, że otrzymują niską emeryturę. Prezenterka podkreśla, że tacy celebryci nie powinni narzekać, bo sami przed laty nie odkładali na jesień życia.
Ja nie narzekam na swoją emeryturę. Myślę, że inni też nie powinni narzekać. Każdy jest kowalem własnego losu i każdy na emeryturę zapracowuje. Jeżeli nie wpłacaliśmy składek, to nie czekajmy na wysoką emeryturę. Ja płaciłam składki przez 35 lat... i nie narzekam - podkreśla Katarzyna Dowbor w rozmowie z Pomponikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Emerytura to nie jest prezent. To jest coś, co my sami przez 30 lat odkładaliśmy "na starość", dojrzały czas. Jeśli tego nie odłożyliśmy, nie miejmy do nikogo pretensji" - dodaje prezenterka.
Prowadząca "Pytanie na śniadanie" uważa, że artyści, którzy nie mieli umów o pracę mogli odkładać pieniądze, bo dobrze zarabiali.
- Jeśli sobie odłożyliśmy, to mamy. Są zawody, w których były najniższe pensje, firmy, które oszczędzały na biednych pracownikach... Nie wsadzajmy wszystkich do jednego worka, ale artyści mieli szansę. Zarabiali bardzo dobrze, mogli odkładać, jeśli nie pracowali na etacie - podsumowała Dowbor (Pomponik).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.