Dwa dni przed śmiercią Hogana pisał o jego zdrowiu. Huczało od plotek
Dwa dni przed śmiercią Hulka Hogana jego przyjaciel i były menedżer, Jimmy Hart, zapewniał w sieci, że słynny wrestler ma się świetnie i nic mu nie dolega. W lipcu w podobny sposób fanów uspokajała żona zmarłego sportowca. Oboje dementowali plotki.
Hulk Hogan zmarł 24 lipca w wieku 71 lat. Z oświadczenia Departament Policji w Clearwater na Florydzie wynika, że w domu gwiazdora pojawili się ratownicy, którzy przewieźli do go pobliskiego szpitala. Tam zmarł. Jako przyczynę podano zatrzymanie akcji serca.
Od kilku tygodni nie brakowało plotek o jego złym stanie zdrowia, które miało być skutkiem operacji szyi, która przeszedł w tym roku. Fani spekulowali, że znajdował się w śpiączce, jednak te doniesienia zdementowała żona. Dwa dni przed śmiercią uspokajał ich także Jimmy Hart.
Hulk ma się świetnie, fenomenalnie sobie radzi - pisał na platformie X, jednocześnie wspominając wypad na imprezę karaoke.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kamil Nożyński mierzył się z dwuletnią depresją po sukcesie "Ślepnąc od świateł". "To była czarna dziura"
Wcześniej, 12 lipca, żona Hogana, Sky Daily, podkreślała, że przez dwa miesiące przechodził rehabilitację, ale obeszło się bez komplikacji. Zapewniała, że jest zdrowy - również pod względem kardiologicznym.
Jego serce jest silne. Nigdy nie brakowało mu tlenu, więc nie doszło do uszkodzenia mózgu. Żadna z plotek o śpiączce nie jest prawdziwa — pisała w poście na Instagramie, który nie jest już dostępny.
Fani Hulka Hogana stanęli w obronie jego bliskich
W obliczu nagłej śmierci sportowca internauci zaczęli zastanawiać się, czy wpisy żony i przyjaciela Hulka Hogana opisywały prawdę. Obrońcy zaznaczali, że nie można mieć do nich pretensji, a ich intencje na pewno były szczere.
Nie byli w stanie przewidzieć, że zdrowie wrestlera może tak nagle się pogorszyć. Wierni wielbiciele celebryty wyrazili wsparcie i zaczęli składać im kondolencje w mediach społecznościowych. Na razie nie są znane ustalenia dotyczące pogrzebu.