Edyta Wojtczak zrugała ten serial na wizji. Miała poparcie fryzjerów
"Jan Serce" zadebiutował w TVP w październiku 1982 roku. Emisja 10-odcinkowej produkcji z tytułową rolą Kazimierza Kaczora zakończyła się 12 grudnia tego samego roku. Legendarna spikerka Edyta Wojtczak mocno skrytykowała serial wyreżyserowany przez Radosława Piwowarskiego.
Źródło zdjęć: © AKPA, Filmpolski
- Z ulgą żegnamy ten nieudany serial wyprodukowany w Zespole X - powiedziała wówczas prezenterka TVP. Wielu widzom ten serial o perypetiach miłosnych 40-latka, także się nie podobał. M.in. kanalarzom, czyli pracownikom, którzy byli przedstawieni w produkcji.
Że jestem najmniej zdolnym facetem w tym kraju, że to jest najgorszy serial. Wypowiadali się nawet fachowcy od kanałów, że wszystko nie tak. W jakiejś gazetce rzemieślniczej z Koszalina, "Głos Fryzjera" czy coś takiego, napisali, że to jest beznadziejne, a w dodatku bohaterowie są źle ostrzyżeni - cytuje słowa Piwowarskiego film.interia.pl.
Reżyser odniósł się także do krytyki Edyty Wojtczak.
Myślałem, że dostanę zawału serca. Przecież oglądały to miliony ludzi! Serial zrobiłem w Zespole X, który w stanie wojennym został rozwiązany. Kierował nim Andrzej Wajda. Ale nie miał nic do serialu, nawet nie czytał scenariusza! - dodał Piowowarski.
Na te seriale czekamy!
Zbierało mu się m.in. za Jana Himilsbacha, który grał kanalarza Józefa Kieliszka.
Generalnie film miał gdzieś. Robił to dla forsy. U niego na pierwszym miejscu była wóda, a na drugim literatura albo odwrotnie. Bywały takie dni, że nie zjawiał się na planie. Jak już ludzie z ekipy nie mogli z nim nic załatwić, to zwracali się do mnie: 'Panie reżyserze, pan Himilsbach nie chce przyjść na zdjęcia'. Dzwoniłem z biura: 'Janek, piszesz? Jak piszesz, to pisz, bo twój wkład w literaturę jest ważniejszy niż nasze seriale. Ale jak nie piszesz, to przyjeżdżaj'. Po chwili ciszy słyszę: 'K...a, jadę!' - mówił filmowie w "Życie na gorąco. Retro".
Z kolei główny aktor "Jana Serce" był zachwycony serialem.
Scenariusz bardzo mi się podobał. (...) Z całym szacunkiem dla pana Leona Kurasia i jego zasług, jakie wniósł w moje życie, jednym z moich zawodowych celów było to, żeby odciąć się od niego. Wiedziałem, czym grozi zaszufladkowanie - wyjawił w jednym z wywiadów Kazimierz Kaczor.