Jakimowicz o Białorusi wypowiada się w samych superlatywach. Odwiedzić miał m.in. Mińsk, Grodno, Brześć a także Stare Wasiliszki - rodzinną wieś Czesława Niemena.
Proszę o nieotwieranie buzi na temat Białorusi osób, które nigdy tu nie były - napisał w mediach społecznościowych Jakimowicz.
Pokazując zdjęcia z wybranych (oczywiście zadbanych) miejsc, pytał swoich obserwatorów z drwiną, czy patrząc na takie obrazki, czują "reżim i biedę". To nie spodobało się ani Polakom, ani samym ciemiężonym przez reżim Białorusinom.
Jarosław Jakimowicz na Białorusi
Wyprawa Jakimowicza na Białoruś stała się tematem wielu dyskusji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Publiczne chwalenie jest możliwe tylko po rozkazie KGB — mówił w rozmowie z "Faktem" szef BYPOL-u Aleksander Azarau.
Sam zainteresowany przekonuje, że to nie jest prawda. A na Białoruś się wybrał, bo chciał poszukać swoich przodków, którzy tam żyli.
- Nie mam żadnej rodziny, nie mam cioci, nie mam babci, nie mam mamy, nie mam ojca od dawna. Mam tylko tyle: wiem, że w Grodnie urodził się mój dziadek. To była taka podróż, o której ja marzyłem całe życie - mówi w rozmowie z "Faktem".
Jestem w pozytywnym szoku. I teraz tym pozytywnym szokiem chciałem się podzielić. Jeżeli 80 proc. ludzi w Polsce myśli tak, jak ja wcześniej myślałem, to żal mi jest po prostu tych ludzi, którzy tam są - wyjaśniał Jakimowicz.
Dodał też, że Białorusini co prawda są biedniejsi, ale "bardzo mili, bardzo przyjaźni i strapieni sytuacją między naszymi krajami".
Zaznaczył, że mówi o mieszkańcach, a nie o Łukaszence i jego reżimie. Zastanawiał się też, skąd takie emocje związane z jego wyjazdem.
Kim ja jestem? Nie jestem jakimś super influencerem, nie jestem znanym dziennikarzem. Już teraz nie jestem nikim w tym wszystkim. To co tu się dzieje, że się wszyscy interesują nagle? — zastanawiał się.
Dodał, że zainteresowanie mediów to nic innego, jak "robienie zamieszania". Problem w tym, że nie tylko media z niesmakiem podchodzą do jego eskapady.
Pan Jakimowicz, promując nieudolnie dostatnie życie w Białorusi, dał się nabrać dokładnie na ten wizerunek Białorusi, który od wielu lat kreuje propaganda białoruska. Widocznie mentalność Kalego nie pozwala mu na szersze i głębsze spojrzenie na procesy zachodzące wewnątrz kraju - mówił Białorusin Paweł Juszkiewicz w rozmowie z o2.pl.
Za tymi czystymi uliczkami i dobrymi restauracjami, kryją się bezdomni, którzy są wywożeni z miasta z okazji świąt czy wydarzeń sportowych - wtórował jego rodak - Mikita Semianenka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.