Po wyborze Luny na reprezentantkę Polski podczas Eurowizji, w sieci zrobiło się o niej głośno. Piosenkarka wystąpi w konkursie z piosenką "The Tower", która wzbudza wiele kontrowersji i skrajnych opinii wśród internautów.
Po tym jak Luna została ogłoszona uczestniczką Eurowizji, w internecie zaczęły pojawiać się plotki na temat jej rodziny. Okazuje się bowiem, że piosenkarka pochodzi z rodziny związanej z branżą przetwórczą, skupioną firmy Dawtona produkującej przetwory spożywcze.
Jej ojcem jest Andrzej Wielgomas, a przez złośliwych wokalistka nazywana jest "keczupową księżniczką".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wokalistka postanowiła odnieść się do krążących na jej temat pogłosek. Na co dzień chroni ona swoją prywatność, jednak teraz, uchyliła rąbka tajemnicy na temat tego, czy zamierza zmienić branżę i pracować razem z rodzicami.
W ostatnim wywiadzie dla "Forbes" Luna potwierdziła swoje pochodzenie. - Tak. Jestem tą Luną. Ale jestem też osobą dorosłą, niezależną, samodzielną i myślę, że nie ma to większego znaczenia, kto jest moim rodzicem, bratem czy chłopakiem - stwierdziła piosenkarka.
Wokalistka podkreśliła, że wybrała inną drogę niż jej rodzice oraz że prowadzi zupełnie samodzielne, niezależne życie.
Rodzina była do tego nastawiona tak sobie. To był mój świadomy krok, że chcę tworzyć sama swoje życie. Długo na to pracuję i zajmuję się tym samodzielnie - powiedziała.
W wywiadzie padły również pytania o to, jak piosenkarka reaguje na łatkę "keczupowej księżniczki", którą dopisali jej internauci.
Zajmuję się czymś zupełnie innym. Takie komentarze pod moim adresem są niezgodne z prawdą, bo nie dotyczą mnie i tego, co rzeczywiście robię - odparła.
- Mogłabym pracować razem z moimi rodzicami, ale zawsze czułam, że to nie jest moja droga - dodała.