Blanka Lipińska uwielbia podróżować. Ostatnio gwiazda wybrała się na wakacje do Meksyku. Niestety, to nie był udany wyjazd. Okazuje się, że autorka książki "365 dni" przeżyła przykrą niespodziankę.
Hotel w meksykańskim mieście Tulum zdecydowanie nie spełnił jej oczekiwań. Co prawda Lipińska otwarcie wyznała, że postanowiła trochę przyoszczędzić na noclegu, by wydać więcej pieniędzy na "jedzenie, driny i przyjemności", ale mimo to zapewne oczekiwała choć minimalnego komfortu. Tymczasem była załamana tym, co ją spotkało. - Czy tu wrócę? Nigdy w życiu! - wyznała na InstaStories.
A dlaczego? Bo w nocy zaczyna w pokoju śmierdzieć szambem do tego stopnia, że ten smród Was budzi (sic!). To było nie do zniesienia - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Później wyjaśniła, że w Tulum jest problem z kanalizacją, natomiast hotele często nie są wyposażane w klimatyzację. - Ten też nie, nic zaskakującego, ale w śmierdzącym pokoju mogłoby być chociaż chłodno - spostrzegła.
Mimo to Lipińska wyciągnęła też pozytywy. Pochwaliła obsługę, jedzenie i dostępne na miejscu rozrywki.
Tak Blanka Lipińska rozwiązała "śmierdzący problem"
Blanka Lipińska wraz z partnerem próbowali szukać różnych rozwiązań. Gdy przenosiny do innego pokoju nie pomogły, postanowili zmienić hotel.
Zostawiliśmy rzeczy w hotelu, za który już zapłaciliśmy, a do nowego chodziliśmy tylko spać - dodała.
Tam było już znacznie lepiej - para nie musiała mierzyć się ani ze smrodem, ani z duchotą. Cena wyniosła zaś mniej niż 90 dolarów za noc. Pojawiły się jednak pewne niedogodności, związane przede wszystkim ze słabym internetem.
Lipińska ujawniła, że za noclegi w Tulum wcale nie zapłaciła zbyt wiele. Ten tygodniowy pobyt kosztował ją mniej niż... weekend w Sopocie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.