Roger M. to poznański raper, o którym ostatnio zrobiło się głośno. Nie zawdzięcza tego jednak swojej twórczości, ale jak donosi "Gazeta Wyborcza", ponad 67 kilogramom narkotyków, jakie policja zabezpieczyła w jego domu i samochodzie. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji potwierdził, że do zatrzymania doszło w Puszczykowie pod Poznaniem.
W samochodzie, z którego korzystał, znaleźliśmy 4,5 kg narkotyków. Potem pojechaliśmy do jego mieszkania. To była prawdziwa hurtownia — powiedział Borowiak "Gazecie Wyborczej".
Poznańska policja potwierdza, że 27-letni raper ma powiązania ze środowiskiem kiboli Lecha Poznań. On sam nie jeździł na mecze wyjazdowe klubu, ale "trzymał się z kibolami" z Wildy, jednej z dzielnic Poznania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatrzymany usłyszał zarzut wprowadzenia do obrotu dużej ilości narkotyków. Czyn ten zagrożony jest karą do 12 lat więzienia.
Zatrzymanie Rogera M. nie wszystkich zaskoczyło?
Zatrzymanie Rogera M. skomentowali jego raperzy z kolektywu Gonie Sny z Ulicy. Na nagraniu wykonanym przed bramą aresztu śledczego w Poznaniu zwrócili się do sympatyków z prośbą o wsparcie dla aresztowanego Rogera M.
Nie poddajemy się. Musicie nas wspierać, tak jak my wspieramy naszego koleżkę — zachęcają, nie zdradzając jednak, za co Roger M. trafił do aresztu.
Wiadomość o zatrzymaniu Rogera M. z pewnością nie umknęła także lokalnemu światkowi przestępczemu. Były jego członek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" stwierdził, że raper sam jest sobie winien.
Rapował o ucisku, biedzie, ale też o rozprowadzaniu narkotyków. Naprawdę sądził, że policja jest tak głupia i tego nie widzi? - powiedział anonimowy rozmówca Wyborczej.
Uwagę zwracają nie tylko słowa piosenek Rogera M., ale także jeden z jego teledysków. Widzimy w nim rapera wprowadzanego na sądową salę rozpraw z kajdankami na rękach i zasiadającego na ławie oskarżonych.