Razem podbijali polską scenę. Dziś żyją w dużym konflikcie
Konflikt Anny Wyszkoni i Adama Konkola z zespołu Łzy znów nabiera tempa. Wokalistka złożyła ponad 50-stronicowy pozew przeciwko byłemu liderowi grupy. Spór, trwający od lat, dotyczy m.in. wykonywania hitu "Agnieszka" i publicznych wypowiedzi muzyka. Lider Łez obchodzi dziś 50. urodziny.
Spór pomiędzy Anną Wyszkoni a Adamem Konkolem od lat elektryzuje media i fanów zespołu Łzy. Wokalistka, która była związana z grupą w latach 1996–2010, po odejściu kontynuowała wykonywanie największych przebojów formacji na solowych koncertach. Jednym z nich jest utwór "Agnieszka", do którego prawa autorskie rości sobie Konkol.
Lider Łez wielokrotnie publicznie krytykował decyzję byłej wokalistki. "Pomimo tego, że otrzymuję pieniądze za każde jej wykonanie przez Wyszkoni, jestem przeciwny, aby ona wykonywała tę piosenkę podczas swoich występów. Za każdym razem, gdy to robi, czuję się oszukany. Uważam, że 'Agnieszka' pozwala jej się utrzymać na rynku muzycznym i to powoduje, że musi ją wykonywać" — mówił w 2024 r. w rozmowie z Ploktiem.
Skandal, co robią na Kasprowym. "Wygląda fajnie, ale może skończyć się tragicznie"
Adam Konkol obchodzi 50. urodziny. Jego konflikt z Anią Wyszkoni trwa w najlepsze
Niedawno Adam Konkol odniósł się także do informacji o pozwie. "Ludzie mnie pytają: Adam, dlaczego Ania Wyszkoni podaje do sądu ciebie. (...) Bo mam pieniądze" — komentował. Z kolei sama artystka jeszcze przed ujawnieniem szczegółów sprawy podkreślała w rozmowie z Plejadą, że nie chce eskalować konfliktu w przestrzeni publicznej.
Taką mam naturę — nie gadam, tylko robię. Lubię pracę, jestem bardzo ambitna, jestem też wymagająca wobec siebie. Zamiast zajmować się dramami... Wolę po prostu pracować nad sensownymi rzeczami. Nie wdaję się w pyskówki, w internetowe dyskusje. Chyba lubię to życie jednak troszkę z boku. (...) Nie chcę wchodzić zbyt głęboko, nie chcę tutaj drążyć tego tematu. To rzeczywiście odbywa się poza internetem poza show-biznesem, bo to już weszło rzeczywiście na drogę prawną, bo trwać w nieskończoność też to nie może — mówiła w listopadzie.
Między muzykami dochodziło jednak nie tylko do formalnej wymiany pism, lecz także do publicznych uszczypliwości. "Nie widać majtek, to nie oglądam. Fajne te trąbki, takie... stare... miłego dnia. Po siódme: nie kradnij" — pisał Konkol w komentarzu pod jednym z nagrań Wyszkoni.
Artystka podkreślała również, że nauczyła się ignorować negatywne opinie. "To jest bardzo istotne. Tego też musieli nauczyć się moi bliscy, do których nieraz trafiają złe informacje czy plotki. Nauczyłam się przez te wszystkie lata tego, żeby robić swoje i udowadniać swoją pozycję i to, że jestem na rynku muzycznym od 28 lat swoim repertuarem, dobrymi piosenkami, dobrymi koncertami".
Sprawa trafiła do sądu
W rozmowie z Plejadą Wyszkoni nie kryła żalu wobec byłego kolegi z zespołu. "Przede wszystkimi nie chcę rozmawiać o tym człowieku, który niestety zapomina o tym, że wiele lat temu razem stworzyliśmy tę piosenkę. Jako pierwsza wokalistka Łez śpiewałam ten utwór i myślę, że jestem współtwórczynią sukcesu tej piosenki. To jest przykre".
Partner i menedżer artystki w rozmowie z Pudelkiem wyjaśnił, że pozew dotyczy "powtarzających się, długotrwałych publicznych ataków, pomówień i nękania". Sam Konkol przyznał jednak, że darzy go szacunkiem. "Maćka szanuję jako menedżera, uważam, że jest jednym z lepszych, o ile nie najlepszych menedżerów koncertowych w Polsce. Ja też potrafię być obiektywny, to nie jest tak, że Konkol jest tylko toksyczny i ze wszystkimi się kłóci".
Muzyk zaznaczył też, że nie uważa swojego zachowania za nękanie. "Ten pozew nie jest na 10 tys. zł, on nie jest na to, żeby przeznaczyć go na cele charytatywne. To jest 300 tys. dla Ani Wyszkoni, która (...) tyle lat zarabiała m.in. dzięki moim tekstom, mojej muzyce, nadal to robi, to jeszcze sobie chce 'przyrobić' 300 tys., wygrać proces. Powodzenia" — podsumował.