64-letni Krzysztof Rutkowski z 38-letnią Mają są małżeństwem od 5 lat. W minioną sobotę, 11 maja, para świętowała odnowienie swojej przysięgi małżeńskiej, celebrując tym samym swoje wspólne życie. Jednak to nie koniec okazji do świętowania, ponieważ tego samego dnia odbyła się także uroczystość pierwszej komunii ich syna, Krzysztofa Juniora.
Według doniesień Super Expressu, na niedawne wydarzenie Rutkowscy mieli przeznaczyć blisko pół miliona złotych. To spora suma, która budzi zdziwienie wielu osób. Skąd miał na to pieniądze?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co dostał Junior?
Zazwyczaj z okazji pierwszej komunii dzieci otrzymują prezenty takie jak rowery, komputery, hulajnogi lub pieniądze. Jednakże w przypadku Krzysztofa Juniora, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Zamiast tradycyjnych podarunków, rodzice zdecydowali się obdarować swojego syna dwoma samochodami.
"Z okazji komunii świętej przygotowaliśmy dla Juniora wiele atrakcji i prezentów. Krzysiu ma 10 lat i interesuje się motoryzacją, dlatego kupiłem mu BMW E36 z silnikiem E46. Auto na tuning ma 400 koni" - wyznał w rozmowie z dziennikarzami Super Expressu Krzysztof Rutkowski.
Wartość samochodu sięga około 200 tys. zł. 10-latek będzie mógł czerpać radość z jazdy pod okiem doświadczonego instruktora na specjalnym torze.
Rutkowski prowadzi wiele biznesów
Krzysztof Rutkowski prowadzi wiele różnych biznesów, które przynoszą mu spore pieniądze. "Działam też w branży konsultingowej, doradczej, a także medialnej. Jestem również większościowym udziałowcem portalu i telewizji "patriot 24", jak również "nasza wielkopolska" - powiedział w rozmowie z Super Expressem 64-latek.
Jakie są zarobki "detektywa bez licencji"? Okazuje się, że np. za śledzenie męża podejrzewanego o zdradę liczy sobie 2 tys. zł. Z kolei stawki za porwanie rodzicielskie są już dużo niższe. Jak wyjawił w SE, "za porwanie dla okupu są zależne od tego, jakie ci ludzie mają możliwości ekonomiczne. Tak czy inaczej, tę robotę musimy robić, bo pomagamy ludziom".
Milioner przyjmuje również zlecenia za dużo wyższe stawki, sięgające nawet 100 tysięcy euro. "Na przykład firma, która ma obrotu dziennego pięć milionów złotych i jest próba jej złowrogiego przejęcia" - podkreślił Rutkowski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.