Skiba udawał Soykę. Zażartował z jego wagi, fani oburzeni
Krzysztof Skiba zabrał głos po nagłej śmierci Stanisława Soyki. Podzielił się dwoma wspomnieniami o zmarłym artyście. Opowiedział, co ich łączyło. Słowa lidera Big Cyc wywołały mieszane reakcje. Fani docenili go za poczucie humoru, a krytycy zarzucili mu niestosowność.
Stanisław Soyka zmarł 21 sierpnia 2025 roku - tuż przed występem w Operze Leśnej w ramach Top of the Top Sopot Festival. Nagle źle się poczuł i trafił do szpitala. Lekarzom nie udało się do odratować. Miał 66 lat.
Krzysztof Skiba, podobnie jak wielu polskich artystów, nie pozostawił tych smutnych wieści bez reakcji. Opublikował wpis, w którym opisał, że ze Stanisławem Soyką miał "kilka nieoczywistych przelotów scenicznych".
W latach 90. zapowiadał go w Teatrze Wybrzeże. Na imprezie transmitowanej w telewizji miał za zadanie życzliwie go przedstawić. Zrobił to w nietypowy sposób. Opisał go jako jednego z niewielu muzyków w branży, których "można narysować przy pomocy cyrkla".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakie wiadomości najczęściej dostaje Paulina Krupińska? Czy ma stalkerów?
Staszek zawsze był okrąglutki i łysy. Sala w śmiech, ale Staszek zniósł tę próbę dzielnie i uśmiechał się, jakby to był najsłodszy komplement. Sam jestem taki okrąglutki i łysy, chociaż Staszek był bardziej, ale jednak czasem nas mylono — czytamy na Facebooku.
Właśnie przez podobieństwo wydarzyła się kolejna historia, którą Krzysztof Skiba dokładnie pamięta do dziś. Podczas jazdy taksówką kierowca długo mu się przyglądał, po czym zaczął przechwalać się, że zna wszystkie jego piosenki i ogląda jego występy w telewizji razem z żoną, która też go uwielbia.
Lider Big Cyc był przekonany, że został rozpoznany. Dopiero pod koniec podróży zorientował się, że został pomylony ze Stanisławem Soyką. Taksówkarz poprosił go o autograf, zwracając się do niego "panie Soyka".
Nie chciałem mu łamać serca i gasić jego autentycznego entuzjazmu. No i kurs był za darmo, co też nie było bez znaczenia, więc podpisałem się zamaszyście z twarzą pokerzysty jako "Stanisław Sojka" - relacjonował.
Skiba pożegnał Soykę. "Z kim mnie teraz będą mylić?"
Krzysztof Skiba po tym incydencie zaczął się intensywnie odchudzać. Uważał, że jeśli biorą go za Soykę, to "już się bardziej toczy, niż chodzi". Wówczas udało mu się zrzucić 30 kg.
I już nie byłem podobny do Staszka. A teraz już go nie ma. I tylko ja w branży muzycznej zostałem taki okrąglutki i łysy. Żegnaj bracie! My grubawi musimy trzymać się razem. Z kim mnie teraz będą mylić, skoro Ciebie brakuje? - podsumował.
Część internautów zarzuciła autorowi, że w smutnym momencie jego słowa były zbyt lekkie i wesołe. Mieli mu za złe, że za bardzo skupiał się na sobie, zamiast na zmarłym piosenkarzu. Jak sądzicie?