Daniel Martyniuk jest jedynym kandydatem, by przejąc muzyczną spuściznę swojego sławnego ojca. W tym celu musi się jednak wykazać. Autor "Przez Twe oczy zielone" chce mu pomóc, więc wykazał się nie lada przezornością.
Wysłał syna na lekcje śpiewu, by pod okiem nauczycieli kształcił głos na przyszłość. Aspirujący artysta co jakiś czas raczy internautów kawałkami, na których wykonuje zagraniczne przeboje. Tym razem też tak było.
Daniel Martyniuk wziął w ręce ukulele i niczym uliczny grajek wykonał utwór Nathana Evansa pt. "Wellerman". Jego interpretacja nieco różniła się od oryginału. Nie bez znaczenia jest też zupełnie inny głos niż pierwotnego wykonawcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
35-letni celebryta charakterystyczną barwę głosu odziedziczył po tacie. Można się zatem spodziewać, że i w jego przypadku brzmienie będzie budziło mieszane odczucia. Odpowiedni hit i oprawa z pewnością pomogą, by więcej ludzi się do niego przekonało.
Na razie Daniel Martyniuk musi zadowolić się występami w internecie. Nie cieszą się dużą popularnością, a najczęściej komentują je fanki i żona. Nie jest to najbardziej obiektywne audytorium.
Zenek posłał Daniela Martyniuka do szkoły. Ma "fajnie" śpiewać
Lider zespołu Akcent niedawno wyjawił, że jego jedyna pociecha traktuje wizje kariery poważnie. Z Faustyną zamieszkał w Warszawie, by regularnie szlifować głos pod okiem najlepszych ekspertów. Mąż Danuty Martyniuk już zauważył efekty.
Daniel śpiewa, śpiewa coraz lepiej. [...] Może nawet jeszcze mnie poduczy fajnego śpiewania, śpiewania przeponką, bo chodzi do wspaniałej zawodowej takiej konkretnej szkoły, gdzie uczą takiego fajnego śpiewania — wyjawił w rozmowie z Jastrząb Post.
A wam jak podoba się następca króla disco polo? Czy rzeczywiście osiągnął już poziom "fajności" oczekiwany przez ojca?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.