Przed kilkoma dniami Lech Wałęsa udzielił wywiadu, w którym poruszony został temat tajemniczych spotkań z o. Rydzykiem. Te miały miejsce przed wyborami w 1995 roku, kiedy to pokłócona Solidarność musiała podjąć decyzję, kogo wystawić do walki o fotel prezydencki.
Otóż ja nie chciałem być już prezydentem, nie chciałem kandydować. Chciałem doprowadzić do prawyborów i założyłem w tym swoim pomyśle, że Kościół się włączy, aby nas dogadać. I włączył się o. Tadeusz Rydzyk. U Rydzyka było cztery spotkania — mówił Lech Wałęsa w rozmowie z Onetem.
Pomysł, aby o. Rydzyk stał się mediatorem w rozmowach, zaproponował sam duchowny, który - jak twierdzi były prezydent - "wtedy nie był zły". Mimo to na twórcy Radia Maryja szybko miała poznać się małżonka Wałęsy, która w pewnym momencie miała stwierdzić, że jest to "niedobry człowiek, taki praktykujący niewierzący".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wałęsa opowiedział o współpracy z braćmi Kaczyńskimi
Jak się okazało mediacje o. Tadeusza Rydzyka nie przyniosły skutku, ponieważ do wyborów byli członkowie Solidarności podeszli niezwykle podzieleni. Wtedy także już ostatecznie nastąpił rozłam na linii Lech Wałęsa - bracia Kaczyńscy, którzy na prezydenta poparli Jana Olszewskiego.
Spytany po latach o te relacje zdobywca Nobla stwierdził, że nie był w niej do końca fair. Wałęsa wprost przyznał, że dobierał sobie ludzi, którzy mogli pomóc mu zrealizować jego cele. Tak też było z braćmi Kaczyńskimi, którzy mieli "wykonywać jego polecenia".
Tak i parę rzeczy mi zrobili, których bez nich bym nie osiągnął. Nawet to rozbicie Jaruzelskiego przez zabranie mu tych dwóch jego kompanów... A więc to oni wykonali na moje polecenie, pod moją kontrolą. Nikt inny nie dałby rady tego wykonać. Tu trzeba było dwóch sprytnych, którym wierzyłem w tamtym czasie — mówił były prezydent.
Wałęsa nie krył rozczarowania tą dwójką. Zarzucił im "materializm" oraz wciąganie do swoich celów Boga i Kościoła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.