"Co ma wam powiedzieć". Najman o sprawie podróży Pudzianowskiego
Kiedy na murawie gra Polaków na Euro dobiega końca, okazuje się, że mistrzostwa w wykonaniu naszych rodaków mają także innych nieoczywistych bohaterów. Wśród nich przed kilkoma dniami znalazł się Mariusz Pudzianowski, w którego obronie stanął Marcin Najman.
Przygoda reprezentacji Polski na Mistrzostwach Europy matematycznie już się zakończyła. Najbliższy mecz z Francją jest więc tylko koniecznym do odhaczenia przed wylotem z Niemiec punktem na liście. Jak się jednak okazuje, w kraju nad Wisłą stosunkowo mało mówi się o słabym wyniku Polaków na Euro 2024.
Zdecydowanie więcej mówi się o tym, co działo się dookoła klęski z Austriakami. Mowa tutaj o szumnie pokazywanej w mediach podróży polskiego strongmana i zawodnika MMA Mariusza Pudzianowskiego do Berlina na wspomniane spotkanie.
Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie doniesienia medialne, mówiące jakoby "Pudzian" do Berlina wcale nie dotarł. Co więcej, miał on nawet nie wyjechać z Warszawy, kończąc swoją "wielką" podróż na Dworcu Zachodnim. W kierunku strongmana spłynęło wiele hejtu, a w jego obronie postanowił stanąć Marcin Najman.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Prosto z Euro". Raport przed meczem z Francją. "Na ten moment faworytem jest Skorupski"
Czytaj także: 14-letnia Nikola zaginęła w Berlinie. Rodzina w rozpaczy
Najman broni Mariusza Pudzianowskiego
Słuchajcie, dajcie już temu Pudzianowi spokój - rozpoczął swój apel znany z wielu zaskakujących tez Marcin Najman. Polski freakfighter stając w obronie strongmana, mówił, że powodów jego niedotarcia do Berlina mogło być wiele. Przy okazji wspomógł on się własnym doświadczeniem z podróżą pociągiem.
Najman w krótkiej anegdocie opowiedział, jak kiedyś ze względu na brak czasu i wielką kolejkę do kasy wbiegł do pociągu na gapę. Będąc już w wagonie i chcąc kupić bilet u konduktora, miał on usłyszeć, że nie ma już wolnych miejsc. Po krótkiej rozmowie konduktor sprzedał freak fighterowi bilet na miejsce stojące. Jak zauważa Najman, "Pudzian" mógł nie mieć tyle szczęścia.
(...) Może Pudzian trafił na bardziej ostrego konduktora i ten bilet, co chciał wykupić w pociągu, to już go nie wykupił, bo nie było wolnego miejsca i na Zachodnim kazał mu konduktor wyjść... Bądźcie szerzej myślący, jakąś perspektywę na to szerszą weźcie. I co ma wam teraz powiedzieć? Że konduktor go wyj**ał z pociągu?! No przecież też to nie wypada tak... - mówił Marcin Najman.