W 2. sezonie "Rolnik szuka żony" wszystko wskazywało na to, że Ania i Mariusz stworzą udane związek — a nawet małżeństwo. Rolnik nieoczekiwanie oświadczył się wybrance, stawiając ją w bardzo niezręcznej sytuacji. Choć podczas zaręczyn powiedziała "tak", w finale nie miała o niedoszłym narzeczonym nic dobrego do powiedzenia.
Wprost sugerowała, że jego zachowanie było przedwczesne. Gdy rolnik odparł, że była to jego świadoma decyzja, ona nie miała wątpliwości, że za wszystkim stała jego matka. W jej opinii był maminsynkiem, a przekonała się o tym po zakończeniu nagrań do show.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po programie wspólny czas okazał się porażką. W wielu ważnych sytuacjach Mariusz mnie zawiódł. Nie jest odpowiedzialnym facetem, z którym chcę spędzić życie — wyznała Marcie Manowskiej.
W finale 5. serii Paula i Grzegorz mieli do siebie spory żal. Kobieta zdradziła, że rolnik do ostatniej chwili przekonywał ją, że jest "tą jedyną". Po nagraniach zaprosił ją do swojego gospodarstwa, a ona dopiero po przyjeździe spostrzegła, że była okłamywana. W finale Grzegorz przyznał, że uległ jej namowom i zgodził się na spotkanie, ale teraz tego żałuje.
Poleciałeś na du** po prostu i byłeś wielce zakochany w Agatce. [...] To po cho**rę do mnie pisałeś? - pytała rozzłoszczona.
Oceniła, że już wtedy "mentalnie zdradzał" swoją ostateczną wybrankę, a jej zaczął się bać. Prowadząca z wypiekami na twarzy obserwowała ich zaciętą dyskusję.
Czas na 7 edycję. Wówczas w "Rolnik szuka żony" brał udział 66-letni Józef, który wyznawał zasadę, że "nie można wybrać kobiety, nie dotykając jej". Dwóm paniom, które były obecne w finałowym odcinku, jednocześnie prawił dwuznaczne komplementy i krytykował je za to, że były dla niego oschłe.
Apolonia nie ukrywała, że właśnie przez swobodne podejście dżentelmena do fizyczności "postawiła między nimi ścianę". Nie chciała, by przekraczał jej przestrzeń osobistą, np. podczas przytulania.
Dla mnie seksualność nie jest aż tak ważna, jak u Ciebie. Ten Twój dotyk już od początku mi się nie podobał. To było nie na miejscu — skwitowała oburzona 65-latka.
Pretensje i łzy w finale 10. sezonu "Rolnik szuka żony"
Niewątpliwie w panteonie największych dramatów w "Rolnik szuka żony" zapisali się dwaj uczestnicy 10. edycji. Waldemar odrzucił Dorotę i mocno zabiegał o względy Ewy, jednak nie udało im się zbudować trwałej relacji. Widzowie dowiedzieli się o tym dopiero podczas finału.
Marta Manowska dopuściła do głosu Ewę. Ta zrelacjonowała, że na zerwanie "Waldi" zareagował "bardzo impulsywnie" i uciekł z jej domu bez słowa, uprzednio trzaskając drzwiami. On z kolei miał dość tego, że kolejny raz nie udało im się doprowadzić do zgody.
Mógł jednak liczyć na wspaniałomyślność Doroty, która dała mu drugą szansę. Są parą do dziś, mają dziecko i wspólnie mieszkają. Z drugą połówką u boku z programu nie wyszedł Artur, jednak nie wydawał się zasmucony z tego powodu.
Łzy towarzyszyły za to Sarze, która przez jego zachowanie "straciła czas, energię i cząstkę siebie". Z trudem powstrzymując łzy, próbowała zrozumieć, dlaczego niedoszły partner nie odzywał się do niej przez wiele dni, a tydzień przed finałowym odcinkiem spisał ich związek na straty. Inaczej widział to sam zainteresowany.
Czułem, że, nie wiem, to było zauroczenie? Może za szybko to się wszystko działo? Ja już to [brak uczuć — przyp. red.] poczułem wcześniej. Myślałem, że mi przejdzie, ale nie przeszło. [...] Nie byłem sobą, nie czułem się swobodnie. Nie było sensu się dłużej męczyć — podsumował.
Jak sądzicie, czy Wiktoria, Agata, Sebastian, Rafał i Marcin zapewnią widzom równie ekstermalną dawkę emocji? To stanie się jasne już w niedzielę o 21:20 na antenie TVP1.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.