Była gwiazdą "Rancza". Wycofała się z show-biznesu z ważnego powodu
Magdalena Lisiecka-Waligórska pojawiła się w "Dzień dobry TVN" razem z mężem. Aktorka znana z "Rancza" opowiedziała o wyborach po serialu i życiu rodzinnym. Zdradziła, dlaczego zdecydowała się na wycofanie z show-biznesu.
Najważniejsze informacje
- Aktorka znana z roli Wioletki w "Ranczu" pojawiła się w "Dzień dobry TVN" z mężem, Mateuszem Lisieckim-Waligórskim.
- Para poznała się na próbach do spektaklu "O co biega" i wzięła ślub w Rzymie; dziś wychowują dwoje dzieci.
- Lisiecka-Waligórska podkreśliła, że po serialu postawiła na rodzinę i świadomie ograniczyła udział w show-biznesie.
Po latach unikania blasku fleszy, Magdalena Lisiecka-Waligórska znów pojawiła się przed kamerami – tym razem z mężem, aktorem Mateuszem Lisieckim-Waligórskim. W porannym programie opowiedzieli o początkach związku oraz o tym, jak łączą pracę z wychowaniem dzieci. Ich relacja zaczęła się w teatrze i szybko przerodziła w poważne uczucie, które dziś budują na partnerskich zasadach.
Poznali się podczas prób do komedii "O co biega", gdzie – jak wspominają – między nimi od razu zaiskrzyło. Aktorka żartowała z pierwszych scen bliskości, a jej mąż przyznał, że na początku nie był pewien, jak sobie z nimi poradzi. "Założenie było takie, żeby to markować, a wyszło inaczej" - dodała z uśmiechem Magdalena Lisiecka-Waligórska. Z czasem zrozumieli, że to coś więcej niż przelotna sympatia i zaczęli planować wspólną przyszłość.
Magdalena Lisiecka-Waligórska zdradziła, dlaczego wycofała się z show-biznesu
Romantycznym dopełnieniem była uroczystość w Rzymie. Para wzięła ślub 2 września 2016 r., a po ceremonii oboje przyjęli podwójne nazwisko. Dziś wychowują dwoje dzieci: ośmioletniego Piotra i sześcioletnią Natalię. W rozmowie w "Dzień dobry TVN" podkreślali, że dbają o równowagę między obowiązkami zawodowymi a domem, co przy dwóch aktorskich kalendarzach wymaga dobrej organizacji.
Robert Stockinger o Kubie Wojewódzkim.
Po zakończeniu zdjęć do "Rancza" Lisiecka-Waligórska postawiła na rodzinę, rzadziej pojawiając się na branżowych wydarzeniach. Zapytana o zazdrość zawodową, podkreśliła partnerskie podejście do kariery. W programie padło pytanie Ewy Drzyzgi, czy mąż byłby skłonny zrezygnować z roli, by to żona mogła zagrać. Aktor odpowiedział bez wahania, że tak, a w dalszej części rozmowy opowiedzieli, że w ich życiu zdarzały się momenty, kiedy priorytety zmieniały się w zależności od sytuacji rodzinnej.
Wspominając początki związku, Mateusz Lisiecki-Waligórski mówił o intuicji, która wyprzedziła deklaracje. "Myślę, że możemy powiedzieć, że nasze organizmy i psychika wiedziała o tym, że się zakochujemy w sobie dużo wcześniej niż my tak naprawdę sobie zdaliśmy sprawę" - wyznał. Ten wątek powracał także przy okazji rozmowy o decyzjach zawodowych po ślubie i narodzinach dzieci.
Aktorka zaznaczyła, że rozpoznawalność po "Ranczu" przyszła szybko, ale równie szybko zdecydowała, co jest dla niej ważniejsze. W programie mówiła o świadomym wyborze rodziny i spokojniejszym rytmie pracy. Małżeństwo podkreśliło, że w praktyce oznacza to czasem rezygnację z propozycji albo taką układankę grafików, by jedno z nich zawsze mogło być w domu z dziećmi.
Stwierdziłam, że nie jestem w stanie robić tego dobrze – mieć dwoje małych dzieci i dać im dom i miłość, jakiej potrzebują. Wtedy Mateusz to wszystko dźwigał, a ja byłam tą osobą bez pracy - powiedziała aktorka.
W trakcie rozmowy Mateusz Lisiecki-Waligórski dodał, że w ich relacji przychodziły też okresy, kiedy role się odwracały i to on przejmował obowiązki domowe, by żona mogła wrócić na scenę. Ten elastyczny model – jak wynika z ich relacji – sprawdza się najlepiej i pozwala im planować przyszłe projekty bez nadmiernej presji.