Mandaryna była drugą żoną Michała Wiśniewskiego. Małżeństwo, którego losy w programie "Jestem, jaki jestem" w 2003 roku śledziły miliony widzów, zakończyło się głośnym rozwodem trzy lata później.
Od tamtej pory tancerka skupiła się na pracy i wychowywaniu dwójki dzieci, a matrymonialne przygody nie były jej priorytetem. Dopiero po latach miłosne oparcie znalazła u oświetleniowca planów filmowych. Gdy Adrian Szlażewicz poznał córkę ukochanej, zwrócił się do niej z nietypową prośbą.
Przywiózł starą maszynkę do tatuaży i mówi: "Zrób mi tatuaż" — wyznała Fabienne Wiśniewska w "Ja wysiadam".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Córka Mandaryny spełniła jego życzenie, choć był to jedyny raz, gdy robiła komuś tatuaż. Na ramieniu Adriana narysowała trzy niesforne ludziki, które sama określiła mianem "dziwnych". Na szczęście partnerowi mamy się spodobały.
Mandaryna rozliczyła się z przeszłością. Córka i syn byli dla niej wsparciem
Mandarynę i Fabienne od niedawna możemy oglądać w programie "Azja Express". Choć przygoda w dalekim Tajwanie i na Filipinach jest wymagająca, panie dzielnie stawiają czoła zadaniom i przechodzą do kolejnych odcinków.
46-latka w krótkim czasie z nieznanej tancerki stała się ogólnopolską gwiazdą. Nie chciała jednak być znana jedynie z tego, że jest żoną piosenkarza. Postawiła na karierę solową, która skończyła się wstydliwą porażką na festiwalu w Sopocie. Podczas występu wyłączono jej podkład muzyczny, w wyniku czego wszyscy usłyszeli jej fałsz.
W "Azja Express" zdradziła, że ta porażka mocno odbiła się na jej samopoczuciu w kolejnych latach. Krytycy długo nie dawali jej o tym zapomnieć, jednak dzięki wsparciu dzieci zdołała przekuć niepowodzenie w wewnętrzną siłę.