Irena Santor wspomina śmierć ojca. "Nie wiedział, że trzeba się bać przyjaciela"
Irena Santor wróciła do trudnych wspomnień z najwcześniejszych lat życia. Artystka miała zaledwie pięć lat, gdy straciła ojca. Jak wynika z jej relacji, pamięć o tamtych wydarzeniach wciąż jest żywa. Towarzyszą jej zarówno ciepłe, pełne miłości obrazy, jak i głęboki ból, który — jak sama podkreśla — pozostaje w człowieku na całe życie.
Najważniejsze informacje
- Irena Santor w rozmowie z "Światem Gwiazd" wróciła do śmierci ojca w czasie okupacji.
- Artystka miała pięć lat i mieszkała w Solcu Kujawskim. Zapamiętała czułe chwile u boku ojca.
- Wspomniała, że ojciec "nie wiedział, że trzeba się bać przyjaciela" i to był ich ostatni kontakt.
Legenda polskiej sceny odniosła się do wydarzeń, które ukształtowały jej życie. W poruszającej rozmowie ze "Światem Gwiazd" Irena Santor opowiedziała o dzieciństwie przerwanym przez wojnę i o relacji z mamą. Artystka podkreśla, że wsparcie matki dawało jej poczucie bezpieczeństwa, zanim historia rodziny całkiem się odmieniła.
Nadchodzi GTA 6. Ile będzie kosztować?
Najpierw wróciła do relacji z mamą, która była dla niej opoką. "Z mamą? Cudowną. Mama mnie bardzo kochała" - powiedziała. Potem przeniosła się pamięcią do 1939 r., gdy miała pięć lat i mieszkała już w Solcu Kujawskim. Wtedy straciła ojca, który zginął w czasie niemieckiej okupacji. To moment, który - jak zaznacza - na zawsze w niej pozostał.
Irena Santor wspomina piękne chwile u boku swojego ojca
Santor przywołała dzień Bożego Ciała, gdy sypała kwiatki, a tata pomagał zbierać płatki do koszyczka. "To jest wspomnienie rzewne" - stwierdziła. Innym razem zgubiła się w miasteczku. Pamięta, jak wszyscy jej szukali i jak ojciec odnalazł ją i niósł "na barana". To drobne sceny, które stały się najcenniejszymi obrazami tamtego czasu.
Artystka opisała też ostatnie spotkanie u dziadków na wsi. Ojciec odwiedził ją i ruszał do domu pod Solec. Powtarzał, że nikomu nie zrobił nic złego, więc nie ma się czego bać.
Właśnie jechał do Solca do domu, bo powiedział, że on nikomu nic złego nie zrobił, więc on się nie ma czego bać. Nie wiedział, że trzeba się bać przyjaciela (...) To był mój ostatni kontakt, kiedy widziałam ojca, jak macha do mnie ręką i tak go zanotowałam. A potem się już tylko dowiedziałam, że go nie ma - dodała.
W rozmowie widać, jak silnie te obrazy wpływają na pamięć i emocje nawet po wielu latach kariery i sukcesów. Santor nie ukrywa, że strata z dzieciństwa wciąż do niej powraca, a czułość wspomnień miesza się z bólem. To opowieść o dorastaniu w cieniu wojny i o sile rodzinnych więzi, które przetrwały w pamięci artystki.