Stany Zjednoczone są w szoku po skandalu, jaki wybuchł w tamtejszym środowisku show-biznesowym. W ostatnim tygodniu w Nowym Jorku policja aresztowała bowiem znanego rapera Seana Combsa lepiej znanego fanom pod pseudonimem scenicznym Diddy. Postawiono mu zarzuty dotyczące wymuszeń i handlu ludźmi w celach seksualnych.
Jak informuje portal dailymail.co.uk, miał on zmuszać kobiety do "skomplikowanych i wyreżyserowanych występów seksualnych". W efekcie po długich maratonach seksu były one tak wyczerpane, że u wielu z nich konieczne było późniejsze podłączenie kroplówek dożylnych.
Sprawa jest niezwykle poważna, ponieważ przed laty muzyk słynął z robienia hucznych imprez nazywanych "White Party", na których pojawiały się największe amerykańskie gwiazdy. Wśród nich znalazł się m.in. Paris Hilton, Kim Kardashian, Martha Stewart, Tommy Lee, Pamela Anderson, Jay-Z, Beyonce, Mariah Carey, Nick Cannon czy Leonardo DiCaprio.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sean Combs. Skandal w USA
W związku ze skandalem zaczęło pojawiać się również coraz więcej informacji na temat tego co działo się w trakcie "White Party". Na opublikowanych przez amerykańskie tabloidy zdjęciach poza gwiazdami w tle pojawiają się również kobiety chodzące toples. Na imprezach nie miało brakować również narkotyków.
Nic więc dziwnego, że tuż po publikacji zdjęć bardzo szybko od rapera odcięło się środowisko Leonardo DiCaprio. Podało ono, że 49-letni aktor "od lat" nie ma kontaktu z Diddym. Jak podkreślają "był on obecny na kilku jego imprezach na początku XXI wieku, ale dosłownie wszyscy tam byli".