Maja Bohosiewicz przez wiele lat rozwijała swoją karierę aktorską. Jednak oprócz pracy przed kamerą, 33-latka angażowała się także w działalność biznesową. W 2018 roku założyła własną firmę odzieżową "Le Collet", która szybko zdobyła uznanie wśród jej fanów.
Czytaj także: Sejm uchwalił nową ustawę. Polacy zapłacą więcej
Okazało się jednak, że Maja miała wcześniej inne ambitne plany związane z modą. Chciała pomóc innej marce. Jak informuje portal "Rozrywka Wprost", influencerka niedawno podzieliła się ze swoimi obserwatorami szczerym wyznaniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ujawniała, że wydała ogromną kwotę pieniędzy na prawników, starając się odzyskać 1,5 miliona złotych, które wraz z partnerem przeznaczyła na pomoc w spłacie długów firmy odzieżowej PLNY LALA, znanej w swoim czasie na rynku.
Straciła przez nią 1,5 mln zł. Apeluje do internautów
Maja Bohosiewicz przekazała w mediach społecznościowych, że śledztwo w sprawie odzyskania należnych jej pieniędzy zostało umorzone. Prokuratura nie była w stanie ustalić miejsca zamieszkania właścicielki marki PLNY LALA.
W związku z brakiem postępów w sprawie, Bohosiewicz postanowiła zwrócić się do swoich obserwatorów z prośbą o pomoc w zlokalizowaniu dłużniczki. Influencerka liczy, że za pomocą internetu uda się odnaleźć osobę odpowiedzialną za nieuregulowane zobowiązania, co pozwoli jej kontynuować walkę o odzyskanie straconych środków.
Od czasu, kiedy spłaciłam długi firmy PLNY LALA, ponad 1,5 mln złotych, firma się zamknęła i otworzyła pod nową nazwą: LALA. I widzę, że sobie super radzi. Lubię pomagać innym kobietom, ale wolałabym wydać 1,5 mln zł na pomoc samotnym matkom, a nie spłacać długi słabego zarządzania firmą - oznajmiła Maja Bohosiewicz.
Influencerka opublikowała na swoim Instastory fragmenty rozmów z kobietą, prezentując dowody na to, że obie ustaliły warunki spłaty długów. Okazało się jednak, że otrzymała od niej nieprawdziwe informacje dotyczące prowadzenia firmy, jej zysków oraz innych istotnych kwestii. Dodatkowo, kobieta zapomniała o wyksięgowaniu magazynów i kilku pożyczkach obrotowych, które miały wpływ na sytuację finansową firmy.
- Wydaliśmy już masę kasy na prawników. Ilość godzin, które spędziłam w prokuraturze... bardzo miło, że prokuratura przyjęła to zgłoszenie — natomiast wiecie, poszukiwanie prywatnego półtora mln zł dla prokuratury nie jest super dealem. Zgłosiliśmy to do prokuratury, bo w dokumentach były spore oszustwa, przekręty i malwersacje – ujawniła Maja Bohosiewicz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.