Alicja Bachleda-Curuś i Colin Farrell dzielą się opieką nad Henrym Tadeuszem. Były partner polskiej aktorki musi znaleźć także czas na to, by troszczyć się o swojego starszego syna.
21-letni James jest owocem związku ojca z modelką Kim Bordenave. Gdy miał 1,5 roku, zdiagnozowano u niego zespół Angelmana. Jest niepełnosprawny fizycznie i intelektualnie, nie może samodzielnie chodzić. Mimo kosztownego leczenia nie udało się znaleźć sposobu, by mu pomóc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To spędza sen z powiek jego rodzicom. 53-letnia była modelka zaczęła zastanawiać się, jaka przyszłość czeka jej dorosłego syna, gdy ich zabraknie. Takie refleksje coraz częściej nachodzą też 48-latka.
Mój największy lęk to, co by się stało, gdybym jutro dostał zawału lub Kim miała wypadek samochodowy i nagle by nas zabrakło? James zostałby wtedy pozostawiony sam sobie, a my nie mielibyśmy wpływu na to, gdzie trafi — mówił na łamach "Candis".
Gwiazdor Hollywood w porozumieniu z Kim Bordenave postanowił zawczasu podjąć odpowiednie działania. Znalazł odpowiedni ośrodek, w którym James miałby zapewnioną całodobową i najwyższej jakości opiekę. Wybrali placówkę, której pracownicy specjalizują się w dolegliwości, na którą cierpi 21-latek.
Chcemy, aby znalazł miejsce, gdzie będzie miał pełne i szczęśliwe życie — stwierdził jego ojciec we wspomnianej rozmowie.
Syn Alicji Bachledy-Curuś ma dobry kontakt z chorym bratem
Na razie nie wiadomo, kiedy brat Henry'ego Tadeusza trafi pod opiekę fachowców. Wiadomo z kolei, że relacje braci są doskonałe i często się spotykają. Czują ze sobą sporą więź. Colin Farrell mówi, że obaj są "piękni, skomplikowani i wrażliwi".
Jedyne, co muszę robić, to im nie przeszkadzać. [...] To są fajni chłopcy, wystarczy, że nie będę im wchodził w drogę. Może trochę wskazywał im kierunek — zwierzył się w "People".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.