Władysław Hańcza był murowanym kandydatem reżysera "Samych swoich" do roli Kargula. Sylwester Chęciński u jego boku widział Jacka Woszczerowicza, jednak ze względu na chorobę aktora doszło do zastępstwa, które okazało się strzałem w dziesiątkę.
Postać Pawlaka odegrał Wacław Kowalski, który uparcie forsował, by bohaterowie filmu wypowiadali się z wyraźnym wschodnim akcentem. To nie podobało się jego towarzyszowi, który miał problem z przyswojeniem sobie tego dialektu.
Kiedy usłyszałem, jak mówi Kargul, czyli Władysław Hańcza, opadły mi ręce. To było coś kompletnie innego. [...] Dwa różne języki. To, co w ustach Kowalskiego brzmiało śmiesznie, w ustach Hańczy było żałosne — wspominał reżyser w rozmowie z Naszemiasto.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aby zniwelować te różnice, podjął decyzję, że Kargulowi głosu użyczy Bolesław Płótnicki. Stało się to bez wiedzy samego zainteresowanego, który podczas postsynchronizacji produkcji (podkładania ścieżki dźwiękowej do nagranego materiału) był nieobecny z powodu problemów zdrowotnych.
Tę zamianę potraktował jako podważenie umiejętności. Do kolejnych dwóch części filmu ("Nie ma mocnych" i "Kochaj, albo rzuć") podszedł ambitnie i opanował akcent na tyle dobrze, że dubbing nie był potrzebny.
Hańcza w "Samych swoich" zagrał chłopa. Rzadko był tak obsadzany
Władysław Hańcza (zmienił nazwisko z Tosik) nie ukrywał, że rzadko był obsadzany jako chłop. O wiele częściej (zwłaszcza w teatrze) grywał królów, duchownych i gangsterów. Dzięki dobremu warsztatowi potrafił ukryć te niedoskonałości podczas współpracy z Wacławem Kowalskim.
Kowalski chłopem jest, a Hańcza chłopa udaje — komentował reżyser "Samych swoich" we wspomnianym wywiadzie.
Mimo zakulisowych trudności nieświadomi widzowie od razu pokochali "Samych swoich", a obraz przeszedł do historii polskiej kinematografii. Kargul czy Pawlak — który waszym zdaniem na ekranie był bardziej autentyczny i przekonujący?