Jest 2000 rok. Nominowana do opuszczenia domu Wielkiego Brata Alicja Walczak dzięki głosom widzów zostaje i eliminuje kolejnego mieszkańca. Choć finalnie show nie wygrała, to stała się jedną z najbardziej zapamiętanych uczestniczek. Do tej pory nie mówiła, co działo się wcześniej.
Celebrytka wróciła pamięcią do momentu, w którym zdecydowała się na udział w wówczas nieznanym programie. Umowę podpisała w ostatniej chwili podczas castingu. Podobnie jak przyszli znajomi, z którymi później pokazywała się przed kamerami.
Umowę dopiero żeśmy podpisali, jak byliśmy w pokojach. Każdy osobno zamknięty. My nie mogliśmy się z nikim kontaktować, nawet z prawnikiem. [...] Nikt nie wiedział, w jakim pokoju kto jest, tylko wiedzieliśmy, że te osoby są. [...] Nie ze wszystkimi paragrafami się zgadzałam, to wtedy była taka decyzja: no to chcesz, czy nie? - opowiedziała w rozmowie z portalem Świat Gwiazd.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alicja Walczak dodała, że nie poinformowano jej, w jakich miejscach domu w Sękocinie będą umieszczone kamery. Z pomieszczeń zniknęły drzwi, co dodatkowo ograniczało prywatność.
Myśmy tego nie wiedzieli. Dlaczego ja się kąpałam tylko w slipkach? Bo przynajmniej nie eksponowałam tej części intymnej — wspominała.
Alicja Walczak nie żałuje udziału w "Big Brotherze"
Gwiazda po 24 latach od tej przygody mimo wszystko patrzy na nią pozytywnie i nie żałuje, że się zdecydowała. Opuściła dom "Big Brother" jako czwarta od końca, ustępując miejsca Gosi, Maneli i Januszowi, który ostatecznie zgarnął główną wygraną.
W zamknięciu spędziła 103 dni. Gdy wyszła, kariera stanęła przed nią otworem. Alicja Walczak postanowiła zainwestować w siebie i postawiła na edukację i pasję. Ukończyła studia i zaczęła realizować się jako artystka. Pamiętacie ją z przeboju TVN?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.