Miało być pięknie — i było. Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan oraz trzej synowie (Stanisław, Tadeusz i mały Henio) mają za sobą półtora tygodnia spędzonego w trasie. Byli już w Czechach, promem przedostali się na francuską Korsykę, a ostatnio kamper zaparkowali w Wenecji.
To właśnie tam oprócz licznych atrakcji (m.in. zwiedzania pałacu Dożów, pływania gondolami i kosztowania lokalnych specjałów) spotkali się z miłą odezwą fanów. Gwiazda TVN szczegółowo relacjonuje wakacje w sieci, więc obserwujący dokładnie wiedzą, gdzie i kiedy przebywa. Postanowili zrobić z tej wiedzy pożytek.
Była gospodyni "Dzień dobry TVN" w nagraniu prosto z kampera opowiedziała, co przydarzyło jej się o poranku. Gdy całą gromadą przygotowali się do wyjazdu z Włoch, ich oczom ukazał się tajemniczy liścik pozostawiony przy szybie pojazdu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzisiaj mieliśmy z rana bardzo sympatyczną sytuację, bo dostaliśmy list od jakichś Polaków — zaczął Radosław, po czym poprosił partnerkę o jego odczytanie.
Cześć Małgosiu i Radku, oglądamy! My wybieramy się teraz naszym kamperem do Rzymu. Miłej podróży — Ania z rodziną — napisano.
Małgorzata Rozenek nie ukrywała, że cieszą ją takie gesty. Pożyczyła nadawcom szerokiej drogi i przesłała całusy od całej uśmiechniętej familii.
Rozenek nie rezygnuje z luksusów. To jadła w Wenecji
Jeśli ktokolwiek myślał, że podróż kamperem będzie oznaczała dla celebrytki chwilowe pożegnanie się z luksusami, był w błędzie. 46-latka sobie oraz krewnym nie odmawia przyjemności niedostępnych na każdą kieszeń i sowicie wycenionych w euro.
Jeszcze w Wenecji całą rodziną udali się do jednej z najbardziej eleganckich restauracji, która jest zlokalizowana tuż przy wodzie. Tam mieli okazję raczyć się specjałami lokalnej kuchni. Trzecia żona pierwszego męża Dody z menu wybrała krewetki tygrysie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.