Uroczystości pożegnalne Janusza Rewińskiego były raczej skromne – nie było wielkich tłumów. Przybyła najbliższa rodzina, koledzy z pracy i ci, którzy cenili go jako artystę. Wśród nich znalazł się także Tadeusz Drozda, satyryk i jeden z jego najbliższych przyjaciół.
Rewiński i Drozda przez wiele lat pracowali przy programie "Dyżurny Satyryk Kraju". Satyryk w rozmowie z "Super Expressem" opowiedział o swoich wspomnieniach związanych z przyjacielem oraz o tym, jak wyglądała ich współpraca przy formacie.
Gwiazdor podzielił się też swoimi emocjami związanymi ze stratą kolegi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tadeusz Drozda o ostatniej rozmowie z Januszem Rewińskim
- Mam same miłe wspomnienia związane z Januszem, ale trudno na szybko mi coś przytoczyć. Był przede wszystkim fantastycznym kolegą z pracy. Przez lata robiliśmy wspólnie programy, które były kręcone w Radości i produkowane przeze mnie. Janusz doskonale spisywał się w programie "Dyżurny Satyryk Kraju" jako sąsiad zza płotu – mówił Drozda w wywiadzie dla "Super Expressu".
Czytaj także: Pogrzeb Rewińskiego. Poruszające słowa syna
Kilka lat temu Rewiński wycofał się w cień ze środowiska artystycznego. Z niektórymi osobami utrzymywał jednak regularny kontakt. Jedną z nich był właśnie Tadeusz Drozda.
Wiadomość o śmierci zawsze bywa wstrząsająca dla rodziny i kolegów. Żeby ludzie za bardzo nie tęsknili, to Janusz sam spowodował. Przeniósł się gdzieś daleko na wieś i nie dbał o to, żeby mieć bardzo bogate życie towarzyskie. Oczywiście mieliśmy kontakt. W mojej świadomości zawsze istniał. Czasami dzwoniliśmy do siebie na zasadzie "co słychać"? A potem nie mogliśmy się nagadać i wisieliśmy na łączach po godzinie – opowiadał Tadeusz Drozda.
Czytaj także: Nie żyje Janusz Rewiński. "Siara" miał 74 lata
Ich ostatnia rozmowa odbyła się 28 października 2023 roku. Wtedy to Janusz Rewiński zadzwonił do Tadeusza Drozdy z życzeniami imieninowymi. Rozmawiali bardzo długo, o rzeczach ważnych, ale również tych błahych, składających się na codzienną rzeczywistość.
- W moje ostatnie imieniny przegadaliśmy ponad godzinę. Rozmawialiśmy o wszystkim, jak to się mówi o życiu, o ważnych i błahych sprawach. Nie przytoczę teraz dokładnego cytatu, ale może trzeba zapytać służby, bo na pewno nagrywały – wyjawił Tadeusz Drozda "Super Expressowi".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.