"Urządziłam z życia córki piekło". Dramat Justyny z "Rolnicy. Podlasie"
Justyna z Ciemnoszyj, znana z "Rolnicy. Podlasie", opowiedziała o dramacie związanym z chorobą jej córki Ani — poszczepiennej gruźlicy kości. Już od pierwszego roku życia dziecko zmagało się z powikłaniami, a trafna diagnoza i leczenie były utrudnione przez — jak twierdzi rolniczka — błędy lekarzy.
Córce Justyny Maciorowskiej z "Rolnicy. Podlasie" postawiono diagnozę: poszczepienna gruźlica kości. To rzadkie powikłanie spowodowało, że kość piszczelowa Ani uległa zakażeniu i zaczęła się "gnić". To wymagało interwencji chirurgicznej i długotrwałego leczenia.
Urządziłam na własne życzenie z życia mojej córki piekło. Zgodziłam się na zabiegi operacyjne i szczepienie, które spowodowały cierpienie, którego nie przewidziałam — mówiła rolniczka na YouTube.
Tutaj nie docierają tłumy turystów. Jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc Lizbony
Pierwsze problemy zdrowotne pojawiły się w maju 2017 roku, gdy na nodze Ani pojawiło się znamię. Początkowo lekarz rodzinny przepisał maść, a dermatolog zasugerował, że to mogło być ugryzienie po meszku. Pomimo stosowania kolejnych maści sterydowych i antybiotyków, zmiana wielkości pięciozłotówki nie ustępowała.
Justyna z Ciemnoszyj poprosiła więc o konsultację chirurgiczną. Jej córka trafiła najpierw na oddział chirurgii, a później ortopedii w Białymstoku, gdzie w ciągu kilku miesięcy przeszła trzy zabiegi czyszczenia kości piszczelowej.
Widzieliśmy, że tutaj lekarze w Białymstoku błądzą. Cały czas byli niepewni w swoich diagnozach — oceniła.
Podkreśliła, że leczenie nie przynosiło oczekiwanych efektów, a medycy według jej relacji nie konsultowali sprawy z ośrodkami zewnętrznymi. Przełom nastąpił dopiero podczas prywatnej konsultacji u Krajowego Konsultanta ds. Ortopedii w Otwocku.
Już po pierwszym badaniu stwierdzono, że Ania cierpi na poszczepienną gruźlicę kości. Przeprowadzono operację usunięcia przetoki, a leczenie chemioterapeutykami było prowadzone pod stałą kontrolą wzroku i słuchu dziewczynki. Terapia przyniosła efekty, ale pozostawiła trwałe konsekwencje zdrowotne.
Jeśli nie lekarze są winni temu, co się stało, jeśli nie państwo, które każe mi zaszczepić córkę, jest temu winne, to myślę, że całą winę za cierpienie mojej córki ponoszę ja — wyznała.
Justyna z "Rolnicy. Podlasie" zgłosiła sprawę do prokuratury
Justyna z Ciemnoszyj z "Rolnicy. Podlasie" zwróciła się do prokuratury, licząc na wyjaśnienie, kto odpowiada za powikłania i cierpienie jej córki. W nagraniu ogłosiła, że nie wszystko poszło po jej myśli.
Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie uszczerbku na zdrowiu, które spowodowane było po pierwsze zaszczepieniem dziecka, a po drugie złą diagnostyką w szpitalu w Białymstoku. Nie udało mi się znaleźć osób odpowiedzialnych za cierpienie, w którym permanentnie żyła Ania — podsumowała.
Obecnie córka Justyny Maciorowskiej nadal zmaga się z konsekwencjami choroby — odczuwa bóle w nodze, musi unikać sportów kontaktowych, a jedyny zalecany dla niej ruch to pływanie.